Wybitny historyk idei, badacz dziejów polskiej inteligencji, w PRL-u działacz opozycji, w III RP m.in. przewodniczący Rady Programowej Stowarzyszenia „Otwarta Rzeczpospolita” – prof. Jerzy Jedlicki zmarł 31 stycznia w Warszawie. Miał 87 lat.
Należał do grupy uczonych, którzy stworzyli warszawską szkołę historyków idei. Książek pozostawił po sobie niewiele, ale każda z nich była znacząca: „Klejnot i bariery społeczne” (1968), „Jakiej cywilizacji Polacy potrzebują” (1988), „Źle urodzeni, czyli o doświadczeniu historycznym” (1993), „Świat zwyrodniały. Lęki i wyroki krytyków nowoczesności” (2007). Był też redaktorem i współautorem trzytomowych „Dziejów inteligencji polskiej do roku 1918” (2008). W 1952 ukończył studia socjologiczne na Uniwersytecie Warszawskim. Pracował w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk, m.in. przez wiele lat kierując Pracownią Dziejów Inteligencji.
Członek PZPR od 1952, opuścił partię w proteście przeciwko wydarzeniom marcowym. Uczestnik spotkań Klubu Krzywego Koła, sygnatariusz Memoriału 101, będącego wystąpieniem polskich intelektualistów przeciwko zmianom Konstytucji PRL, członek-założyciel Towarzystwa Kursów Naukowych. W 1980 r. wstąpił do „Solidarności”. Był autorem raportu, w którym ostrzegał, że powołanie rządu gen. Wojciecha Jaruzelskiego może doprowadzić do wprowadzenia stanu wojennego. Po 13 grudnia 1981 został internowany. W III RP był m.in. przewodniczącym Rady Programowej Stowarzyszenia przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii „Otwarta Rzeczpospolita” i aktywnym publicystą. Został też członkiem Rady Patronackiej Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie. W 2011 r. został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski i wyróżniony Medalem św. Jerzego, a w 2015 otrzymał Nagrodę Fundacji na rzecz Nauki Polskiej.
„Mnie niespecjalnie interesuje filozoficzne pytanie o źródła zła w świecie”, mówił w rozmowie z Justyną Dąbrowską, opublikowanej przez „Tygodnik Powszechny” w 2013 r. „Natomiast obchodzi mnie pytanie psychologiczne, i w pewnej mierze biologiczne: czy nienawiść i okrucieństwo są zaprogramowane przez ewolucję, przez cywilizację, czy (co najbardziej prawdopodobne) przez obie. Chodzi o to, dlaczego nienawiść, przemoc i okrucieństwo dają ludziom – ogromnie wielu ludziom – tak wiele satysfakcji. Gdyby nie dawały, to by ich nie było. (…) Zapewne chodzi tu o walkę o poczucie własnej wartości. Walka z użyciem przemocy o dominację, o panowanie jest najprostszym sposobem osiągania satysfakcji. Myślę, że główną przyczyną wojen jest przyjemność, jaką wojny ludziom sprawiają, a nie konflikty interesów, które na ogół można rozstrzygać pokojowo. Oczywiście strat wojennych często się potem żałuje, ale sama myśl o wojnie daje zrazu silną gratyfikację i dlatego wojny powtarzają się przez całą historię ludzkości”.
Zdjęcie: Grażyna Makara / Tygodnik Powszechny.