„Dawni Górale charakteryzowali się nieufnością do ludzi, którzy mówili rzeczy gładkie, okrągłe, dużo obiecywali. Nie wiem nawet, czy jest w gwarze słowo, które mogłoby być dosłownym tłumaczeniem słowa >>populizm<<”, mówi w wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego” Krzysztof Trebunia-Tutka.
Wywiad przeprowadzony przez Bartka Dobrocha, a opublikowany w najnowszym „Tygodniku” (nr 33/2017), nosi tytuł „Góral wyklęty”. Krzysztof Trebunia-Tutka, architekt, muzyk i pedagog, lider zespołu Trebunie-Tutki, został niedawno wykluczony z organizacji Międzynarodowego Festiwalu Folkloru Ziem Górskich w Zakopanem. Podobny los spotkał wcześniej innego wybitnego muzyka i regionalistę, Jana Karpiela-Bułeckę. Obaj artyści wypowiadali się krytycznie o upolitycznianiu imprez regionalnych. Karpiel-Bułecka zbojkotował ostatni „Dudaski Tłusty Czwartek”, który według niego dla części miejscowych notabli stał się okazją, by „ogrzać się w blasku władzy”, a sama muzyka zeszła na drugi plan.
„Jeszcze w czasie kampanii wyborczej Andrzej Duda, będąc wówczas europosłem, był gościem specjalnym tej imprezy. Ale to odbywało się w cywilizowany sposób”, tłumaczy w wywiadzie Krzysztof Trebunia-Tutka. „Każdego, niezależnie skąd przychodzi, Górale zawsze przyjmowali gościnnie. Problem pojawił się dopiero teraz. W momencie, kiedy ta gościnność została nadużyta i wykorzystana do celów politycznych. Z radosnego spotkania dudziarzy z Polski i zagranicy zrobił się polityczny wiec, z którym nam było nie po drodze. Ambaras zaczął się w momencie, gdy cała para poszła w Dudę, a nie w dudy…”
Trebunia-Tutka, mimo zastrzeżeń, wziął udział w imprezie. „Starałem się uczestniczyć tak, jak uważałem to za stosowne. Na pewno nie jątrzyć i nie manifestować swojego oburzenia. Tak naprawdę nie wiem, dlaczego i za co po 28 latach współpracy zostałem usunięty z sierpniowego Międzynarodowego Festiwalu Ziem Górskich w Zakopanem. (…) Sprowadza się to jednak do tego, że – można powiedzieć dość humorystycznie – nie chciałem sobie zrobić zdjęcia z prezydentem. Ta >>operacja<< okazała się trwającym godzinę głównym punktem niespełna dwuipółgodzinnej imprezy. Właściwie jestem więc ukarany za odmowę wzięcia udziału w czymś, co nie powinno mieć miejsca. To pokazuje, dokąd zabrnęliśmy”.
Krzysztof Trebunia-Tutka mówi też o zmieniającym się klimacie politycznym pod Tatrami. Wcześniej różnice zdań nie prowadziły do podziałów i wykluczeń. „Od niedawna tak u nas jest, że osoby, które angażują się w działalność, a nie schlebiają władzy, nie są tu – mówiąc delikatnie – mile widziane. Słyszymy o tym, że w Polsce jest wolność, można demonstrować, mówią o tym politycy i sezonowi eksperci, lecz rzeczywistość małych miast, do jakich należy również Zakopane, rządzi się swoimi prawami. Zdarza się, że nie są to prawa równościowe. Manifestować swoje niezadowolenie i niezgodę na rzeczywistość mogą – i robią to – głównie emeryci, których nie można już wyrzucić z pracy, pozbawić premii itp. Można za to bezkarnie zniszczyć ich transparenty, postraszyć i poszarpać. Coś takiego zdarza się i u nas, a atakujący to przedstawiciele pewnej >>patriotycznej<< organizacji, niebezpiecznie popularnej na Podhalu”.
Trebunia-Tutka przypomina, że w przeszłości Górale też poddawani byli rozmaitym pokusom. Komunizm starał się instrumentalnie wykorzystywać góralski strój i folklor. „Górale w swoim poczuciu ślebody – nie tylko potrzebie wolności, ale też wyrazie niepokornego ducha – potrafili w tamtym systemie skutecznie się przeciwstawiać. Gdy byli przekonani o tym, że np. takie inwestycje jak zapora w Czorsztynie szkodzą naturze i są tu niepotrzebne, podkradali materiały budowlane. Jak wspominał ksiądz Tischner, poczucia winy w tym nie było – przychodząc do spowiedzi, właściwie tym się chwalili. W tamtych trudnych czasach ich wręcz anarchistyczna postawa i tęsknota za prawdziwą wolnością były uzasadnione. Dziś, choć żyjemy w wolnym kraju, być może część tej postawy utrudnia właściwe zrozumienie roli i siły naszego państwa i lokalnej społeczności, dominuje gen przekory i szeroko pojętej ślebody. Po cichu trochę na ten gen liczę, bo gdy przysłowiowa śruba zostanie dokręcona, a pieniędzy zacznie brakować, bycie innym zacznie oznaczać bycie gorszym. Wtedy poczucie niezależności okaże się silniejsze i zobaczą, w jakim naprawdę punkcie jesteśmy.
Dawni Górale charakteryzowali się nieufnością do ludzi, którzy mówili rzeczy gładkie, okrągłe, dużo obiecywali. Nie wiem nawet, czy jest w gwarze słowo, które mogłoby być dosłownym tłumaczeniem słowa >>populizm<<”.
Cały wywiad z Krzysztofem Trebunią-Tutką można przeczytać w papierowym wydaniu „Tygodnika Powszechnego” lub na stronie internetowej pisma.