„Ktoś, kto wracając z kościoła staje się nerwowy i wszystkich krytykuje za to, że nie byli na nabożeństwie – nie widzi dostatecznie głęboko istoty religii”, mówił w 1997 r. ks. Józef Tischner. Do najnowszego numeru „Tygodnika Powszechnego” (15/2017) redakcja dołączyła książeczkę zatytułowaną „Mistrzowskie rekolekcje z Eckhartem”. To zapis rozmów ks. Tischnera z Januszem Poniewierskim.

Jest to „owoc pewnej rozmowy z ks. Józefem Tischnerem, którą prowadziliśmy ponad dwadzieścia lat temu w redakcji >>Tygodnika<<”, pisze Janusz Poniewierski. „Jej tematem była mistyka nadreńska. Tischner już od dawna zaczytywał się w pismach Mistrza Eckharta – bardzo ważnych dla jego życia wewnętrznego. Wyraźnie też dostrzegał w nich antidotum na rozwijającą się na naszych oczach >>wyobraźnię schorowaną, [która] religii postać bierze na się<<. To wtedy pojawił się pomysł cyklu rozważań wielkopostnych, komentujących myśl Eckharta”.
Kolejne odcinki rozmów ukazywały się na łamach „Tygodnika Powszechnego” w lutym i marcu 1997 roku. Janusz Poniewierski wspomina, że niektóre z nich nagrywane były dosłownie w drodze, na tylnym siedzeniu samochodu, kiedy ksiądz wracał z jakiegoś umówionego wcześniej spotkania. „Zaledwie kilka miesięcy później Ksiądz Profesor trafił do szpitala: zaczęła się długa i nieuleczalna choroba, zakończona jego śmiercią. Warto mieć tego świadomość, kiedy podejmuje się lekturę >>Rekolekcji<< – zwłaszcza fragmentów mówiących o >>odosobnieniu<<”.
„Rekolekcje z Mistrzem Eckhartem” – bo tak pierwotnie nazywał się cykl – zostały włączone po śmierci ks. Tischnera do książki „Miłość nas rozumie”. Teraz ukazują się w postaci poręcznej książeczki, z którą można udać się na „miejsce osobne” i medytować.
„Wydaje mi się”, mówi m.in. ks. Tischner, „że kluczem do zrozumienia Mistrza Eckharta jest doświadczenie dobra. To niezwykle ważna sprawa, która ma charakter zarówno abstrakcyjny, jak i bardzo konkretny. Zacznijmy od konkretu. Otóż Eckhart jest głęboko przekonany, że człowiek nie przeżywa religii w sposób właściwy, jeśli nie staje się dzięki niej lepszy. Jeżeli religia nie wyzwala go z małostkowości i zawiści, to znaczy, że jest fałszywa. Co więcej, jego drogi religijne są błędne także wtedy, kiedy nie ma w nim pokoju, kiedy żyje w przesadnym lęku o los świata… Ta teza ma charakter praktyczny. Ktoś, kto wracając z kościoła staje się nerwowy i wszystkich krytykuje za to, że nie byli na nabożeństwie – nie widzi dostatecznie głęboko istoty religii”.

Więcej informacji o tym specjalnym świątecznym wydawnictwie można znaleźć tutaj.