„Idee bez faktów są bezsilne, fakty bez idei są ślepe. Podstawowym faktem historii jest człowiek. Zrozumieć historię to zrozumieć człowieka – ale i na odwrót: zrozumieć człowieka to zrozumieć historię jego idei i jego czynów”, pisał w przedmowie do „Spowiedzi rewolucjonisty” ks. Józef Tischner. Przypominamy ten tekst, zachęcając do lektury całej książki, której nowe wydanie trafiło niedawno do księgarń.
Są książki o historii, które tworzą historię, i do takich książek należy „Fenomenologia ducha” Georga Wilhelma Friedricha Hegla. Powstała ona w wyniku zbiegu rozmaitych okoliczności – filozoficznych, politycznych, osobistych. Przede wszystkim jednak była wyrazem potrzeby intelektualnego rozrachunku z Wielką Rewolucją Francuską. Jak doszło do rewolucji i co z niej pozostanie? Hegel stara się rozumieć, idąc „od góry” – od idei do faktów. Idee bez faktów są bezsilne, fakty bez idei są ślepe. Podstawowym faktem historii jest człowiek. Zrozumieć historię to zrozumieć człowieka – ale i na odwrót: zrozumieć człowieka to zrozumieć historię jego idei i jego czynów.
Zaproponowana przez Hegla próba rozumienia spotkała się z wieloma krytykami. Najbardziej znana stała się u nas krytyka Karola Marksa: człowieka należy rozumieć, poczynając „od dołu” – od jego głodu, chłodu, bezdomności; nie idea, lecz ciało jest kluczem do ludzkich tajemnic. Inne krytyki były bardziej szczegółowe. Zarzucano Heglowi dowolność w interpretacji poszczególnych epok historycznych. Erich Fromm zakwestionował kluczowe przekonanie filozofa, że dążenie do wolności jest tą osią, wokół której obraca się człowiek i jego dzieje; człowiek jest raczej „ucieczką od wolności”. Krytykując Hegla, nawiązywano do Hegla. Hegel żył i żyje również dzięki swym krytykom.
Czytałem Hegla w gorących dniach naszej najnowszej historii. Im bardziej wgłębiałem się w ten tekst, tym bardziej wydawał mi się aktualny. Pomyślałem sobie: trzeba się tym podzielić. Zachęciła mnie do tego lektura Cypriana Norwida. Mimo kolosalnych różnic i odległości Norwid wydał mi się niesłychanie „heglowski”, zwłaszcza gdy zarzucił Polakom, że nie potrafią „walczyć ideami”; ich pozorny „realizm” okazuje się zwyczajnym fantazjowaniem – „bez celu żadnego pojedynkowym pałasikowaniem”. Gdyby Norwid żył w innych warunkach i kierował swe myśli do innych adresatów, mógłby napisać „polską fenomenologię ducha”. Tak się jednak nie stało. W tej sytuacji wydało mi się pożyteczne to, co zrobiłem: pokazałem tekst o tyle, o ile był on dla mnie inspiracją rozumienia naszych polskich przypadków.
Czy byłem wierny Heglowi? Czy byłem wierny wydarzeniom dziejów? Nie umiem dziś na to odpowiedzieć. Nie twierdzę również, że po wszystkim, co zrobiłem, Hegel nie przedstawia już dla mnie żadnych tajemnic. Wręcz przeciwnie, chciałoby się wszystko napisać jeszcze raz. Jasne jest, że czytając Hegla, sprzyjałem mu – jemu i jego znakomitym komentatorom. Nie znaczy to jednak, że jestem zwolennikiem wszystkich jego pomysłów. Zanim przyjdzie czas na zasadniczą krytykę, trwa potrzeba rozumienia i porozumienia. Aby przezwyciężyć, trzeba się wpierw porozumieć. Niestety, w naszym życiu intelektualnym tego szczególnie brakuje.
Hegel i jego rozumienie dziejów pozostaje wciąż wielkim wyzwaniem dla intelektualistów. Jest on jednak również wyzwaniem dla ludzi wierzących – to znaczy dla tych, którzy chcą oglądać Boga w historii. Hegel mówił: „Łatwiej jest dostrzegać braki w jednostkach, państwach i sposobach rządzenia światem, niż widzieć ich prawdziwą treść. Przy negatywnej krytyce bowiem przyjmuje się zazwyczaj postawę dostojną i z wyniosłą miną patrzy się z góry na rzecz, w którą się nie wniknęło należycie, to znaczy nie pojęło jej samej, jej strony pozytywnej. […] Otóż poznanie, do którego […] prowadzić ma filozofia, głosi, że świat rzeczywisty jest taki, jakim być powinien, że prawdziwe dobro, powszechny rozum boski posiada również moc urzeczywistniania siebie samego. Tym dobrem, tym rozumem w jego najbardziej konkretnym wyobrażeniu jest Bóg. Bóg rządzi światem, a treścią jego rządów, wykonaniem jego planu są dzieje powszechne. Do ujęcia tego planu zmierza filozofia; albowiem tylko to, co dokonane zostało zgodnie z tym planem, jest rzeczywiste, to zaś, co się z nim nie zgadza – to ma tylko kiepską egzystencję. W czystym świetle boskiej idei, która nie jest tylko ideałem, rozwiewa się złudzenie, jakoby świat był jakimś szalonym, bezrozumnym procesem. Filozofia usiłuje poznać treść, rzeczywistość boskiej idei i usprawiedliwić wzgardzoną rzeczywistość. Albowiem rozum jest rozumieniem boskiego dzieła”.
Wyrażony pogląd stał się przedmiotem niezliczonych krytyk i sprostowań. A jednak… A jednak trwa on nadal jako podstawowy wymiar wiary chrześcijańskiej. Polska wiara zna dobrze ten wymiar. Mimo to nie stał się on nigdy – prawie nigdy – przedmiotem poważnej refleksji filozoficznej. Może więc to spotkanie z Heglem przyczyni się – oprócz wszystkiego – do zmiany istniejącej sytuacji? Może…
Książkę „Spowiedź rewolucjonisty” można zamówić tutaj.