„Całe życie człowieka jest jak obumieranie ziarna. (…) Musi obumrzeć jakaś radość, która była radością dziecięcą, musi obumrzeć dziecięca nadzieja, musi obumrzeć miłość dziecięca – ażeby na tym miejscu pojawiła się radość dojrzała, miłość dojrzała, dojrzała nadzieja. Człowiek obumiera. A obumierając – jednocześnie przynosi owoc”. Tę i podobne refleksje ks. Józefa Tischnera znajdziemy w książce „Rok z Tischnerem”, która w listopadzie trafi do sprzedaży.

To nowy wybór myśli z dzieł ks. Tischnera – dokładnie 366 fragmentów na każdy dzień roku. Książkę opracował i wstępem poprzedził Wojciech Bonowicz, od lat zajmujący się zarówno edycją, jak i popularyzacją dorobku autora. Poniżej przedrukowujemy kilka myśli zaczerpniętych z rozdziału zatytułowanego „Listopad”.

Człowiek jest podobny do ziarna – ziarna pszenicy. Ażeby ziarno pszenicy mogło wydać obfity plon, musi wcześniej obumrzeć. Całe życie człowieka jest jak obumieranie ziarna. Człowiek rodzi się i od tego momentu zaczyna się obumieranie. Dojrzewa w latach, posuwa się w wieku i ciągle coś w człowieku obumiera. Musi obumrzeć jakaś radość, która była radością dziecięcą, musi obumrzeć dziecięca nadzieja, musi obumrzeć miłość dziecięca – ażeby na tym miejscu pojawiła się radość dojrzała, miłość dojrzała, dojrzała nadzieja. Człowiek obumiera. A obumierając – jednocześnie przynosi owoc. („Wiara ze słuchania”, 71)

Cmentarz jest miejscem spotkania ze zmarłymi. (…) Umarli mówią, stanowią jakieś mniej lub bardziej okreś lone zobowiązania. To wiąże. Niekiedy umarli zobowiązują mocniej niż żywi. U grobu zmarłego człowiek uświadamia sobie, że jest dziedzicem. Co znaczy: być dziedzicem? Znaczy przede wszystkim: mieć udział w godnościach tych, którzy byli przed nami. Kontynuując, kontynuujemy przede wszystkim godność. Jesteśmy spadkobiercami dzięki przodkom, oni są przodkami dzięki spadkobiercom. („Filozofia dramatu”, 231)

Poświęcić życie znaczy: być w życiu świadkiem spraw większych niż życie. Nie chodzi zatem o to, ażeby prowadzić ze śmiercią ryzykowną szermierkę, jaką prowadził średniowieczny rycerz czy jaką prowadzi ten, który miłuje przepaście. Nie. Chodzi o to, żeby być świadkiem. Aby życie uczynić miejscem świadectwa.

(„Krótki przewodnik po życiu”, 172–173)

Cała liturgia wzięła się z cielesności. (…) Mianowicie przy ołtarzu dokonuje się odkrycie ciała jako żertwy ofiarnej. Koniec końcem kapłan mówi: to jest ciało moje. Przy tym jest to trochę porażające, że się nie mówi – ciało Jezusa, tylko ksiądz mówi – ciało moje, które za was wydaję. Co to znaczy? To znaczy, że losem ciała jest śmierć, ale nie byle jaka śmierć. Śmierć jako ofiara. I dopiero z tej ofiary wynika zmartwychwstanie. Dramat ciała kończy się przemianą ciała w coś niezwykle głębokiego, już nie zabawowego, już nie tylko grającego, ale właśnie w żertwę ofiarną. („O wcieleniu”)

Są rozmaite rodzaje śmierci. Oprócz śmierci ciała, która przychodzi ku nam z zewnątrz, jest też śmierć ducha, którą człowiek sam sobie zadaje. Człowiek może doprowadzić do śmierci duszy sam, gdy nie wierzy, że ją w ogóle ma. Śmierć duszy jest następstwem poddania. Człowiek „poddaje się” – poddaje się niepokojowi, goryczy, przygnębieniu, żalowi, ciemnym myślom, podejrzeniom, beznadziei, rozpaczy. „Poddając się”, człowiek godzi się na zatrucie swej duszy przez złą atmosferę, która go otacza. A godząc się, sam w gruncie rzeczy siebie truje. I wtedy żyje z duszą zatrutą, jakby jej nie miał. („Wolność człowieka gór”, 75–76).

Książkę „Rok z Tischnerem” można już zamawiać w przedsprzedaży. Zamówione egzemplarze zostaną wysłane 18 listopada, przed oficjalną premierą; więcej informacji można znaleźć tutaj.

Zdjęcie: materiały promocyjne SIW Znak.