To niewątpliwie jedna z najbardziej sensacyjnych informacji ubiegłego roku: wedle świadectwa Jurka Owsiaka współautorem pomysłu na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy był ks. Józef Tischner. „Proszę robić show, bez tego zbierze pan tyle, ile dziad pod kościołem”, miał powiedzieć Owsiakowi.

W krótkim filmiku, przygotowanym przez portal gazeta.pl, Owsiak wspomina pierwszy finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, który odbył się 3 stycznia 1993 r. Dzień był bardzo mroźny, wolontariusze zbierali pieniądze do skarbonek zrobionych własnoręcznie z pudełek po proszku do prania lub czarnych foliowych worków. Szybko zabrakło czerwonych serduszek. Licytacje nie były możliwe, bo nie było jeszcze komórek ani internetu. Od początku jednak istotnym elementem WOŚP stały się koncerty i telewizyjne show. Do studia przyjeżdżali goście z całego kraju, przywożąc pieniądze w plecakach i dzieląc się na żywo wrażeniami.

Owsiak: „Ksiądz Tischner doradził mi: proszę robić show, bo bez tego zbierze pan tyle, ile dziad pod Kościołem” [WIDEO]

„Kiedyś ks. Tischner mi powiedział osobiście: `Proszę robić show, bo bez tego zbierze pan tyle, ile dziad pod kościołem`. I to są, Księże, bardzo mądre słowa, które wziąłem sobie do serca i które pozwoliły mi – i nam – przetrwać krytykę, wymyślactwo, że [robimy] miłosierdzie w świetle reflektorów…”, wspomina Jurek Owsiak.
Tischner bronił zresztą Owsiaka publicznie. W jednym z artykułów, przedrukowanych później w tomie „W krainie schorowanej wyobraźni”, pisał: „W związku z charytatywną akcją Owsiaka wywiązała się dyskusja nad sensem hasła: `róbta, co chceta`. Są ludzie wierzący, którzy w przytoczonych słowach doszukują się akceptacji swobody obyczajowej. `Rób, co chcesz` znaczy dla nich tyle co: nie ma wartości, jest tylko swawolne chcenie. Z kolei zwolennicy owego hasła widzą w nim właśnie drogę wyjścia ze świata swawoli. Dlaczego? Najpierw dlatego, że hasło pojawia się po czasach, w których ludzie byli zmuszani robić to, czego nie chcieli. Jeśli więc `róbcie, co chcecie` nie jest dobre, to czy dobre ma być `róbcie, czego nie chcecie`? Po wtóre, ważna jest sytuacja: gdy młoda dziewczyna lub chłopak podsuwa ci na ulicy skarbonkę na dobry cel i mówi `rób, co chcesz`, to jednak sugeruje tym samym dość jednoznacznie, czego właśnie powinieneś chcieć. I wreszcie to, co wydaje się najważniejsze: doświadczenie siebie. Jesteś sobą wtedy, gdy chcesz. Nie wtedy, gdy `chce ci się lub nie chce`, ale wtedy, gdy chcesz. Można więc przyjąć, że gorliwi przeciwnicy hasła nie doszli jeszcze do tego doświadczenia siebie, dla którego właściwym siedliskiem tożsamości osobowej jest doświadczenie `chcesz`. `Chcesz` myli się im z jakimś `chce mi się – nie chce mi się`, a więc z kaprysem emocji. Ludzie ci wciąż czują się nieswojo w świecie, w którym nie widzą wyraźnych zewnętrznych nakazów i zakazów”.