„Historia ludzkości była dotąd w znacznej mierze historią wojen. Czy można to zmienić?”, pytał w 1984 roku ks. Józef Tischner.
Jego rozważania poświęcone biblijnej opowieści o Kainie i Ablu powstały z myślą o publikacji w austriackim dzienniku „Die Presse”. Polski przekład artykułu ukazał się na łamach miesięcznika „W drodze” (1985, nr 2), a po latach został przedrukowany w „Krótkim przewodniku po życiu” (2017), w rozdziale zatytułowanym „Nienawiść”. Publikujemy obszerne fragmenty tego tekstu.
(…) Historia ludzkości była dotąd w znacznej mierze historią wojen. Czy można to zmienić? Czy można zaprowadzić trwały pokój na ziemi? Przeszłość ludzkości wskazuje, że człowiek sprawdzał siebie w walce – walce o chleb, walce o miejsce, walce o władzę, że z walki czerpał przekonanie o swojej wartości. Czy można wychować człowieka na fundamencie radykalnego pacyfizmu, jak kiedyś można go było wychować na fundamencie radykalnej wojowniczości? Thomas Hobbes twierdził, że „człowiek człowiekowi wilkiem”. Jean-Jacques Rousseau dowodził, że „człowiek człowiekowi barankiem”. Pierwszy potrzebował przemocy państwa, by zaprowadzić jaki taki ład między ludźmi. Drugi wierzył, że najlepszym sposobem uniknięcia wojen jest powrót do stanu, kiedy jeszcze nie istniały państwa. Kto miał rację?
Aby wiedzieć, co po nas zostanie, trzeba wpierw wiedzieć, co naprawdę j e s t. Co jest w człowieku? Jest jakaś sprzeczność: człowiek może zabić drugiego człowieka i może też pozwolić, by drugi go zabił. Sprzeczność ta staje dziś przed nami szczególnie wyraźnie. Człowiek nosi w sobie podstawy radykalnej wojowniczości i radykalnego pacyfizmu. Aby wiedzieć, co ewentualnie po nas zostanie, musimy dobrze przyjrzeć się i zrozumieć tę podwójną podstawę.
Rozważmy jedną z najstarszych opowieści o pochodzeniu zabójstwa. Kain zabija Abla. Dlaczego? Nie zabija dlatego, że jest głodny, nie dlatego, że pożąda jego żony, nie dlatego, że chce się wyzwolić z niewoli. To byłoby zbyt mało ludzkie. Pierwsza zbrodnia człowieka musi nosić na sobie wyraźnie piętno człowieczeństwa, musi więc być czynem, do jakiego nie jest zdolne zwierzę. I rzeczywiście. Kain zabija Abla z powodu najwyższych racji, zabija z powodu Boga i w obliczu Boga. Przypomnijmy słynną opowieść: ,,Po niejakim czasie Kain złożył Panu ofiarę z plonów rolnych; Abel także złożył ofiarę z pierworodnych trzody swojej i tłuszczu ich. A Pan wejrzał na Abla i jego ofiarę. Ale na Kaina i jego ofiarę nie wejrzał; wtedy Kain rozgniewał się bardzo i zasępiło się jego oblicze. I rzekł Pan do Kaina: czemu się gniewasz i czemu zasępiło się twoje oblicze? Wszak byłoby pogodne, gdybyś czynił dobrze, a jeśli nie będziesz czynił dobrze, u drzwi czyha grzech. Kusi cię, lecz ty masz nad nim panować. A potem rzekł Kain do brata swego Abla: wyjdźmy na pole! A gdy byli na polu rzucił się Kain na brata swego Abla i zabił go”.
Zauważmy najpierw, że to brat zabija brata. Morderstwo może się pojawić tam, gdzie pierwej istniało jakieś braterstwo. Przeciwieństwa są możliwe wyłącznie na fundamencie podobieństw. Im większe poczucie wrogości, tym głębsze choć zapewne bardziej tłumione poczucie pokrewieństwa. Prawdziwie wielka wrogość mogła powstać wyłącznie między braćmi.
Jaki jest powód wrogości? Opowieść nic o tym nie mówi, jakby wrogość była wrogością bez powodu. Nie jest przecież powodem to, że Bóg wejrzał na ofiarę Abla. Ani to, że złe są uczynki Kaina. Ale wrogość bez powodu to wrogość, która sama jest powodem dla siebie. Płomień ten płonie sam z siebie. Nikt nie wie, kto go zapalił i nikt nie wie, co mogłoby go ugasić. Stwarza on sobie sam taki widok świata, że potem nie ma już innego wyjścia – jedynym obowiązkiem człowieka staje się nienawiść świata.
Myślenie Kaina mogło mieć taki mniej więcej przebieg: ,,Nie jestem wybrańcem Boga. Bóg patrzy na mnie z odrazą. Bóg mnie potępił. Wybrańcem Boga stał się mój brat Abel. A przecież jesteśmy braćmi. Tak, jesteśmy braćmi, a Bóg wybiera jego, nie mnie, Bóg mówi, że uczynki moje są złe. Jakie uczynki? Bóg nie wskazuje żadnego. Czy to ja zerwałem owoc z drzewa wiadomości dobrego i złego? Jeśli moje uczynki są złe, są złe dlatego, że nie jestem wybrany. Trzeba najpierw wiedzieć, że się jest wybrańcem Boga, by móc czynić dobre uczynki. Jeśli ktoś jest skazańcem, wszystko co czyni, jest skazane razem z nim. Odrzuceni nie mają sił, by czynić dobrze … Abel jest wybrańcem … Jest szczęśliwy … Jego szczęście ma jednak drugą stronę, którą jest moje nieszczęście. No tak, aby ktoś mógł być wybrany, ktoś musi być odrzucony. Cóż to za brat, który godzi się na szczęście, czyniąc nieszczęśliwym swego brata?! Czy to nie podłe, by ktoś cieszył się z wybrania, gdy inny musi rozpaczać z powodu odrzucenia? Ale, ale … Niech się nie cieszy! Zaraz ukaże się prawda. Niech zginie szczęśliwy wybraniec Boga! Niech pozostanie przy życiu zły i nieszczęśliwy! Oto jestem! Zabiłem brata. Jeśli masz Boże jeszcze ochotę na wybór, wybieraj mnie. Wybieraj zabójcę. Jestem taki, jaki jestem”.
Pierwsze morderstwo w dziejach ludzkości było mordem z zawiści. Zawiść jest możliwa tam, gdzie istnieją co najmniej trzy osoby i jedna z nich ma do wyboru dwie pozostałe. Wybierając jedną, musi porzucić drugą. Zawiść powstaje w duszy tego, kto oczekiwał wybrania ale nie został wybrany. Zawiść jest odpowiedzią na odrzucenie. Nie wynika ona z nienawiści, lecz raczej nienawiść wynika z niej. Nienawiść zrodzona z zawiści jest nienawiścią radykalną, ponieważ przenika ją nienawistna intencja, która jest wprost samym głodem nienawiści. Zwykła, powierzchowna nienawiść daje się usprawiedliwić złem przedmiotu, ku któremu się kieruje. Głód nienawiści nie znajduje takiego usprawiedliwienia. Jej przedmiot – wybraniec losu Abel – to chodząca dobroć. Lecz właśnie ta dobroć chodząca budzi największą wściekłość. Im lepszy jest Abel, tym gorszy musi się stać Kain. Trzeba wszelkimi sposobami zniszczyć dobroć Abla. Tylko to może otworzyć możliwość wybrania. (…)
Rozważmy obecnie postawę Abla. Nie przyjdzie to łatwo, ponieważ tekst nie mówi wiele na ten temat. Wiemy tylko tyle, że uczynki Abla były dobre, ale nie wiemy nawet tego, jakie to były uczynki. Jedno pytanie jest szczególnie intrygujące: dlaczego Abel się nie bronił? Jak usprawiedliwić radykalny „pacyfizm” Abla? Ktoś mógłby powiedzieć: nie bronił się, bo nie zdążył, po prostu nie zauważył niebezpieczeństwa. Ale to byłoby zbyt proste. Trzeba raczej powiedzieć: nie bronił się, bo nie chciał. I trzeba zapytać, dlaczego nie chciał.
Najpierw wypada podkreślić, że Kain jest bratem Abla. Gdyby na miejscu Kaina był dziki zwierz, albo gdyby to był ktoś zupełnie obcy, Abel niezawodnie nie pozwoliłby się zabić. Ale to był b r a t! Jeśli przypuszczenie nasze jest słuszne, jesteśmy świadkami powstania wielkiej tajemnicy. W duszy człowieka rodzi się niezwykłe uczucie, które zwiąże go w nieznany dotąd sposób z drugim człowiekiem. Nowa więź nie ma jeszcze nazwy, ale już przynosi swoje owoce. Powstaje jakiś paradoks: Bóg odrzuca Kaina, ale Abel nie jest w stanie zabić odrzuconego. Czyż obrona i zabójstwo Kaina nie byłoby zrozumiałym następstwem wyboru, którego dokonał Bóg? Czyż nie należy zabijać odrzuconych? Czy potępieni nie są godni śmierci? W duszy Abla zapala się jednak światło, które na to nie pozwala. Nikt nie wie, kto je tam zapalił i nikt nie wie, czym można by je ugasić. Światło to wydobywa na jaw taką prawdę o świecie, że potem nie ma już innego wyjścia – trzeba raczej samemu dać się zabić, niż zabijać.
Można przypuścić, że Abel rozumuje tak: ,,Jestem wybrańcem Boga. Jestem szczęśliwy. Mój brat nie jest wybrańcem, jest nieszczęśliwy. Widzę nienawiść w oczach brata. Bracie, co robisz?! Przychodzisz, aby mnie zabić? Zrozum, to nie ma najmniejszego sensu. Czy nie widzisz, że zabijasz tego, kogo wybrał Bóg? Twój czyn godzi w Boga samego! Czy myślisz, że w ten sposób zasłużysz na wybranie? Nie, nie tą drogą. Ty tylko do jednego nieszczęścia dodajesz drugie, trzecie, dziesiąte. To nieprawda, że twoim nieszczęściem jest moje szczęście. Sam jesteś swoim nieszczęściem. Uczynki twoje są złe. Zobacz to. Zechciej to uznać. Zrozum, że Bóg nie może wybierać kogoś, czyje uczynki są złe. Ale nade wszystko zrozum jedno: skoro Bóg wybrał mnie, twojego brata, ciebie także może wybrać. Czy nie widzisz, że w moim wybraniu jest zawarta również możliwość twojego wybrania? To nie jest tak, że Bóg jednych wybiera a innych odrzuca. Bóg tylko wybiera. Wybierając mnie, wybrał i ciebie pod warunkiem, że będziesz mi bratem. Bądź mi bratem. Nie bij…”
Pierwsze morderstwo w dziejach ludzkości było wprawdzie dziełem zawiści – owego pełnego mroków głodu nienawiści – ale dziełem, które stało się możliwe dzięki niezwykłemu wydarzeniu międzyludzkiemu, jakim było wydarzenie braterstwa. Kain zabił kierowany nienawistną intencją, natomiast Abel pozwolił się zabić, kierowany intencją braterstwa. Miała ona w sobie coś absolutnego: zawiązywała taką więź między człowiekiem a człowiekiem, że wszystkie inne więzy albo znalazły w niej zakorzenienie, albo musiały zniknąć. Czy intencja ta jest równoznaczna z miłością? Jest raczej równoznaczna z głodem miłości. Zwyczajna bowiem miłość daje się usprawiedliwić pięknością lub dobrocią tego, ku któremu się kieruje, natomiast intencja braterstwa nie znajduje takiego usprawiedliwienia. Jej przedmiot – potępieniec Kain – to chodząca złość, lecz właśnie ta chodząca złość tym bardziej umacnia braterską intencję. Im gorszy jest Kain, tym świętszy musi być Abel. Tylko w ten sposób może Kain pojąć, że w wybraniu jednego kryje się zadatek wybrania innych.
Powróćmy raz jeszcze do świętej Księgi: ,,Wtedy rzekł Kain do Pana: zbyt wielka jest moja wina, by można mi ją odpuścić. Oto dziś wypędzasz mnie z tej ziemi i muszę ukryć się przed obliczem Twoim. Będę tułaczem i wędrowcem na ziemi, a każdy, kto mnie spotka, zabije mnie. I rzekł Pan do niego: nie! Ktokolwiek by zabił Kaina, siedmiokrotną pomstę poniesie. Położył Pan na Kaina znak, aby go nikt nie zabijał, kto go spotka”. A więc Kain przyznaje się do winy. To zmienia postać rzeczy. Zostaje naznaczony piętnem, które jest nie tylko wspomnieniem zbrodni, ale również znakiem obrony. Bóg bierze w opiekę pokutnika. Abel miał rację: w wybraniu jednego jest zadatek wybrania innych. Uważaj teraz Kainie, sam stałeś się jak brat twój Abel! (…)
Być bratem znaczy wejść na ścieżkę, na której można spotkać zawiść. Zawiść jest rodzicielką morderstwa. Braterstwo oznacza więc ryzyko morderstwa. Zarazem jednak braterstwo oznacza nieustanne pokonywanie zawiści poprzez powtarzanie prawdy o istocie wybrania. Odsłaniając prawdę, że w wybraniu jednych jest zawarty zadatek wybrania innych, człowiek buduje nadzieję, która pokonuje katastroficzny lęk.
Trzeba jednak zrobić uwagę, która będzie nieco mniej optymistyczna. Człowiek jest istotą braterską – zdolną do braterstwa z innymi. To piękne, to wielkie. Jedno tylko jest w tym niepokojące: Kain odkrył tę prawdę dopiero po zabójstwie Abla. Czy nie można by wcześniej? Czy nie można by, zanim będzie za późno? (…)
Pełny tekst artykułu można znaleźć w „Krótkim przewodniku po życiu” ks. Józefa Tischnera. Książkę z atrakcyjnym rabatem można zamówić tutaj.
Na zdjęciu: „Kain i Abel” (1890) – płaskorzeźba Adolfa von Hildebranda ze zbiorów Metropolitan Museum of Art. Zdjęcie zostało udostępnione bezpłatnie przez MMA w domenie publicznej.