Taki intrygujący tytuł nosi wywiad z prof. Charlesem Taylorem w najnowszym „Tygodniku Powszechnym“ (nr 30/2010). Charles Taylor był gościem tegorocznych Dni Tischnerowskich. W rozmowie z Agnieszką Sabor przypomina, że „prawdziwa wiara buduje się na ryzyku, bólu i zwątpieniu” i pyta: „Czy w tym kontekście niepewność wpisana we współczesność nie jest szansą dla chrześcijaństwa?”.
Na pytanie, czy żyjemy w epoce postchrześcijańskiej, wybitny kanadyjski filozof odpowiada: „I tak, i nie. Ten termin można bowiem rozumieć na dwa sposoby. Jeśli przyjmiemy, że „epoka postchrześcijańska” potwierdza prosty fakt, iż nie żyjemy już w świecie chrześcijańskim, otoczeni oficjalną normatywnością chrześcijańską, to trzeba uznać, że opinia ta jest w pełni uzasadniona. Prawdą też jest, że współczesny świat często odnosi się do chrześcijaństwa podejrzliwie, pamiętając o autorytaryzmie Kościoła w przeszłości (a często i dzisiaj). Ale nie oznacza to wcale końca samego chrześcijaństwa i głęboko mylą się ci, którzy je wieszczą”.
Zdaniem autora „Źródeł podmiotowości” chrześcijaństwo wciąż pozostaje żywe, nawet jeśli wielu Europejczyków nie czuje się już chrześcijanami. „Różnica polega na tym, że chrześcijaństwo usytuowało się obecnie w innym miejscu niż kiedyś: poza relacjami politycznymi czy kulturą oficjalną – znajdując nowe środki wyrazu, stając się wybranym samodzielnie i indywidualnie sposobem życia. Bardzo wyraźnie widać to w krajach, które określają się jako laickie. Jeden tylko przykład: Francuzi, Hiszpanie, Niemcy znowu masowo wędrują szlakiem św. Jakuba do Composteli – co zresztą wcale nie musi oznaczać, że deklarują tym samym przynależność do Kościoła katolickiego. >>Epoka postchrześcijańska<< nie oznacza bynajmniej defensywy. Raczej – jeśli prześledzić dwa tysiąclecia dziejów chrześcijaństwa w Europie – wejście w zupełnie nową, fascynującą epokę. Zresztą, przypominam sobie własną młodość, kiedy – podobnie jak pierwsze pokolenie redaktorów >>Tygodnika Powszechnego<< i >>Znaku<< – pozostawałem pod wpływem myśli Emmanuela Mouniera i czasopisma >>Esprit<<. Stanowiły one temat dyskusji w czasach Sartre’a, kiedy również głoszono śmierć chrześcijaństwa. Dziś personalizm chrześcijański znów staje się ważny. A to właśnie Mounier powiedział, że świat chrześcijański się zakończył, co oznacza, iż przed chrześcijaństwem otwiera się nowa, dobra perspektywa. Pewnie przyszłością chrześcijaństwa będzie to, że stanie się ono jedną z mniejszości. Ale nie waloryzowałbym tego – taka przyszłość nie jest ani dobra, ani zła. Po prostu, trzeba nauczyć się funkcjonować w nowej sytuacji”.
Polecamy całość tej niezwykle interesującej rozmowy, która została przeprowadzona podczas pobytu prof. Taylora w Krakowie.