Wybitny polski teolog, niestrudzony głosiciel „nadziei zbawienia dla wszystkich”, zaangażowany w ekumeniczne zbliżenie Kościoła zachodniego i wschodniego – o. Wacław Hryniewicz zmarł we wtorek 26 maja w szpitalu w Lublińcu.

Był niewątpliwie najoryginalniejszym spośród czynnych polskich teologów. Należał do zgromadzenia księży oblatów. Współtworzył Instytut Ekumeniczny Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i był jego wieloletnim dyrektorem (do 2005 roku). Konsultor Sekretariatu ds. Jedności Chrześcijan w Watykanie (1979-1984), Międzynarodowej Komisji Mieszanej do Dialogu Teologicznego między Kościołem rzymskokatolickim i Kościołem prawosławnym (1980-2005) oraz członek Komisji Episkopatu ds. Ekumenizmu (1980-2005).

Jego liczne książki budziły zainteresowanie i prowokowały do dyskusji. Był przykładem człowieka, który łagodność charakteru łączył z upartym stawaniem w obronie tez, o których prawdziwości był przekonany. Głosząc nadzieję na puste piekło, wywoływał gorące polemiki i określany był mianem kontrowersyjnego, chociaż jego poglądy były po prostu śmielszą – a może i bardziej spójną niż inne – interpretacją ortodoksji. W 2005 roku za swoje prace teologiczne otrzymał Nagrodę Znaku i Hestii im. ks. J. Tischnera.

W 2016 roku ukazał się obszerny tom rozmów z o. Hryniewiczem, przeprowadzonych przez Justynę Siemienowicz, zatytułowany „Wiara w oczekiwaniu”. Mówił w nich m.in. o konieczności stałego powracania do lektury Ewangelii: „Wydaje się nam, że dobrze znamy Ewangelię, a już na pewno te jej fragmenty, które regularnie słyszymy w czasie sprawowania Eucharystii. Jest to często złudne wrażenie, bo osłuchać się z czymś to nie to samo, co zrozumieć. Trzeba więc tak obcować z Ewangelią, jakbyśmy ją czytali lub jej słuchali po raz pierwszy. Należy też zwracać uwagę na to, w jakim momencie padają dane słowa, w odpowiedzi na jaką sytuację, co po nich następuje. Ewangelia jest pewną całością. Nie ma w jej tekście zdań, które nie byłyby powiązane z resztą. Niestety, w praktyce kościelnej niektóre słowa i zdania absolutyzowano, podczas gdy inne spychano w cień. Trzeba na nowo zobaczyć jedne na tle drugich, w ich wzajemnych relacjach, wtedy bowiem dopiero na powrót zaczynają one żyć”.