„Umysł nie jest naczyniem, które należy napełnić, lecz ogniem, który trzeba rozniecić” – to zdanie, zapisane nie przez ks. Tischnera, ale przez… starożytnego kronikarza Plutarcha, wybrzmiało najmocniej w pierwszym dniu XI Dni Tischnerowskich (środa 28 kwietnia). Była Msza święta, której przewodniczył bp Tadeusz Pieronek, otwarto wystawę obrazów Mariana Gromady i rozdano Nagrody Tischnera.

Msza święta w intencji patrona Dni i wszystkich uczestników imprezy rozpoczęła się o g. 17 w kolegiacie św. Anny. Przewodniczył jej bp Tadeusz Pieronek, który w kazaniu nawiązał do czytanej w tym dniu Ewangelii o uczniach wędrujących do Emaus. Byli to ludzie, którzy „doznali politycznego zawodu”, mówił bp Pieronek. „Apostołowie i uczniowie Chrystusa nie byli zdolni pojąć, że Jego misja jest skierowana ku znacznie wyższej rzeczywistości niż otaczający ich świat. To wizja postrzegania narodu, ojczyzny jako jedynego dobra, a nie jako czegoś, co pozwala człowiekowi wznieść się ku wyższym celom”.
Bp Pieronek zwrócił uwagę, że temat tegorocznych Dni – patriotyzm – dobrze współbrzmi z tym właśnie fragmentem Ewangelii. Trzeba bowiem pamiętać, że Kościół patrzy na ojczyznę ziemską z innej perspektywy. „Nasza ojczyzna jest w niebie”, przypomina św. Paweł, który sam przeszedł drogę od szowinizmu i prześladowania inaczej wierzących do znalezienia się po stronie Chrystusa. Chodzi o to, mówił bp Pieronek, żeby „dobrze połączyć zaangażowanie na rzecz ojczyzny ziemskiej z poczuciem przynależności do ojczyzny niebieskiej”. Przykładem takiego udanego połączenia jest postać Jana Pawła II, podkreślił biskup.
Ostatnio w Polsce dyskusja o patriotyzmie rozgorzała na nowo, a to za sprawą ożywienia wizji Polski, która wyklucza z niej ludzi mających odmienne zdanie. Tym bardziej więc, podkreślił bp Pieronek, potrzebna jest spokojna rozmowa na te tematy. „Życzę wam owocnych obrad”, powiedział na zakończenie homilii.
O g. 18.10 we foyer budynku Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej przy ul. Straszewskiego nastąpiło uroczyste otwarcie wystawy obrazów Mariana Gromady z cyklu „Byli chłopcy, byli…”. Znalazło się wśród nich osiem portretów ks. Józefa Tischnera, kilka obrazów z miłym jego sercu motywem góralskich muzykantów odchodzących do nieba, a także inne prace, m.in. cykl malarskich impresji z podróży do Rumunii. Artysta, wyraźnie wzruszony, witając przybyłych, wspomniał m.in. o tym, że od pewnego czasu przemalowuje nowe portrety Tischnera, niezadowolony z ich naturalizmu, i próbuje w nie tchnąć nieco więcej metafizyki. Za głębię metafizyczną jego twórczość chwalił ongiś sam Tischner, o czym przypomniał prowadzący to spotkanie Wojciech Bonowicz.
O g. 19 na Scenie im. Stanisława Wyspiańskiego PWST rozpoczęła się uroczystość wręczenia Nagród Znaku i Hestii im. ks. prof. Józefa Tischnera. Gości powitała najpierw koordynatorka Dni Jolanta Kogut, po czym głos zabrał dyrektor Instytutu Myśli Józefa Tischnera, który jest głównym organizatorem tegorocznej imprezy, prof. Zbigniew Stawrowski. Dziękując za liczny udział (na sali siedziało sto kilkadziesiąt osób), podkreślił, że tegoroczne Dni mają nam pomóc uporać się z zagubieniem, w jakim się znaleźliśmy za sprawą wydarzeń z ostatnich kilkunastu miesięcy. „Dziś widać, jak bardzo brakuje Tischnera. Nie wiem, czy na wszystko by nam odpowiedział, ale przynajmniej postawiłby lepsze, mądrzejsze pytania”.
Potem zaczęła się właściwa ceremonia wręczania nagród. Statuetki wręczał w imieniu jury Henryk Woźniakowski, prezes SIW Znak, a przedstawiciel Ergo Hestii Wojciech Koczyński odczytywał listy gratulacyjne od prezesa firmy – również członka jury – Piotra Marii Śliwickiego. Na ekranie pojawiały się filmy o kolejnych laureatach, przygotowane przez Krzysztofa Glondysa.
Pierwszą nagrodę – w kategorii pisarstwa religijnego lub filozoficznego, stanowiącego kontynuację „myślenia według wartości” – otrzymał Piotr Sikora. Jury wyróżniło go za książkę „Logos niepojęty”, „w której pokazuje, jak twórczo i odważnie łączyć różne nurty filozofii, a także filozofię z teologią. Jego książka przypomina, że sprzymierzeńcem mądrości jest >>uczona niewiedza<<”. Dziękując za to wyróżnienie, laureat przypomniał, że jego pierwszy kontakt z ks. Tischnerem miał miejsce… w kościele św. Marka podczas Mszy świętych dla przedszkolaków. „Zobaczyłem tam ciekawe chrześcijaństwo”, opowiadał Piotr Sikora, „i niewykluczone, że to jakoś zdecydowało o mojej dalszej drodze”. Dodał, że traktuje tę nagrodę jako wyraz uznania dla całej tradycji, którą się zajmuje i o której traktuje jego książka. „Tradycja apofatyczna przypomina nam, że wobec ostatecznej Tajemnicy musimy być pokorni”.
Drugą nagrodę – w kategorii publicystyki lub eseistyki na tematy społeczne, która uczy Polaków przyjmować „nieszczęsny dar wolności” – otrzymał Dariusz Kosiński. Wyróżniono go za książkę „Teatra polskie. Historie”, w której „wychodząc od dziejów polskiego teatru, ujawnia najgłębsze pokłady narodowego imaginarium. Brawurowo pokazuje polską tożsamość rozpiętą między świętem, ceremonią i społecznym protestem. Rzuca także światło na tygiel polskiej kultury XXI wieku”. W wyemitowanym filmiku laureat opowiadał, że z racji zawodowych dużo podróżuje pociągami i autobusami i podczas tych podróży czyta, pisze, ale też obserwuje i poznaje Polskę, która wielu ludziom jest nieznana. Z tych spotkań zrodziła się zresztą jego książka, która traktuje o czymś „ważniejszym niż teatr”.
W książce „Teatra polskie” Kosiński, zamiast pisać historię instytucji teatralnych, opowiedział historię polskiej sztuki teatralnej w powiązaniu z tym, co działo się i dzieje w przestrzeni publicznej – na ulicach, w kościołach, na placach. „Jak zobaczyłem w >>Gazecie Wyborczej<< artykuł o nagrodzie i nagłówek: >>Myślą i czynią tak jak ks. Tischner<<, nogi się pode mną ugięły”, wyznał laureat. Trzeba dodać, że książka „Teatra polskie” jest bardzo obszerna i wydrukowana na bardzo eleganckim papierze, a przez to sporo waży. Prawdopodobnie po raz pierwszy wyróżniono książkę, która jest cięższa od wręczanej statuetki. Dlatego w filmiku jej poświęconym ks. Tischner mówi, że zmierzyć się z nią może tylko taki, który jest silny nie tylko w głowie, ale i „w ręcach”.
W trzeciej kategorii – inicjatyw duszpasterskich i społecznych współtworzących „polski kształt dialogu Kościoła i świata” – wyróżniono Uniwersytet Dzieci, który reprezentowała podczas spotkania jego inicjatorka i współorganizatorka Agata Wilam (razem z nią na uroczystość przybyła druga z organizatorek, Bogusława Łuka). Twórcy, a właściwie twórczynie tej inicjatywy (trzecia z organizatorek, Anna Gronczewska, prowadziła akurat zajęcia w Olsztynie) zostały wyróżnione „za imponujące pomysłowością, rozmachem i jakością >>meblowanie<< najmłodszych głów. To inicjatywa, która pokazuje, jak rozmawiać z dziećmi i budzić w nich nawyk samodzielnego myślenia. Uniwersytet Dzieci uczy, co robić, by myślenie miało przyszłość”.
„Ta nagroda ma dla mnie szczególną wagę”, powiedziała Agata Wilam, „bo czuję się >>umeblowana<< przez ks. Tischnera”. Laureatka w czasie studiów uczęszczała na jego wykłady z filozofii dramatu i, jak wspomina, wykłady, które miały być przedmiotem dodatkowym, z czasem stały się czymś najważniejszym. „Staramy się uczyć dzieci >>według wartości<<, staramy się >>dać im do myślenia<< i uczymy je rozumieć drugiego. Te trzy frazy zapamiętałam z tamtych wykładów”. Laureatka wspomniała, że wykładowcami Uniwersytetu Dzieci było wielu znakomitych uczonych i działaczy społecznych, m.in. nagrodzony chwilę wcześniej Dariusz Kosiński. Podkreśliła, że wykładowcy, wychodząc z zajęć, mówią często, że chcieliby mieć na zajęciach takich studentów, którzy by tak żywo reagowali i zadawali tyle pytań. W filmiku poświęconym Uniwersytetowi Dzieci pojawił się „komentarz” ks. Tischnera: „Co jo się napocił, kiedy jo dzieciom o Ponu Bogu prawił. Takim to nie pośklis”.
Po ceremonii wręczenia nagród i przemeblowaniu sceny zaczęła się druga część spotkania, w której rozmowę z laureatami poprowadzili jurorzy Henryk Woźniakowski i Łukasz Tischner. Zapis tego spotkania znajdzie się za jakiś czas na stronie Dni Tischnerowskich, tu nadmieńmy tylko, że to właśnie podczas tej rozmowy cytowano kilkakrotnie zdanie Plutarcha będące mottem Uniwersytetu Dzieci. A poza tym rozmawiano m.in. o tym, czy apofatyka wiąże się z poczuciem oddalenia od Boga, czy przeciwnie – z poczuciem Jego bliskości, jakie pozytywy kryje w sobie myślenie mesjanistyczne, a także o dziecięcym głodzie wiedzy, który wyraża się w najmniej oczekiwanych pytaniach (np. „Co by się stało, gdyby pojazd jadący z prędkością światła włączył reflektory?”).
Tyle tematów poruszono – a to zaledwie początek Dni…