„Podczas 365. zebrania Konferencji Episkopatu Polski wygłosił przemówienie abp Marek Jędraszewski. Przemówienie jest bardzo nieprzyjemne w tonie, przypominającym czasy walki z modernizmem i Syllabusa – jest alarmistyczne i oskarżające. Chciałbym tu w paru zdaniach odnieść się krytycznie do dwóch tylko elementów tego przemówienia: diagnozy współczesności oraz tzw. katolicyzmu otwartego”, pisze na stronach „Tygodnika Powszechnego” prof. Karol Tarnowski.

Po zakończonym niedawno 365. zebraniu KEP pojawił się komunikat, w którym znalazła się m.in. bardzo krytyczna ocena środowisk reprezentujących tzw. katolicyzm otwarty. W komunikacie pisano m.in., że środowiska te „lansują duchownych i świeckich podważających oficjalne nauczanie Kościoła, a równocześnie dyskredytują tych, którzy stają w obronie prawdy”. Słowa te pojawiły się w kontekście krytyki całej współczesnej rzeczywistości: „w obecnym kontekście kulturowym jest coraz mniej miejsca na obiektywne i uniwersalne wartości, a do głosu dochodzi dyktatura relatywizmu, polityczna poprawność i nowe oblicze ateizmu wrogiego wobec ludzi wierzących”, napisano w komunikacie.

Reakcja wspomnianych środowisk na tak niesprawiedliwą ocenę ich działalności sprawiła, że 14 czerwca rzecznik KEP wydał komunikat prostujący powyższe stwierdzenia. Napisał w nim m.in.: „Biskupi w swoim komunikacie chcieli jedynie zwrócić uwagę na takie sposoby posługiwania się pojęciem „Kościół otwarty” przez środowiska pozakościelne, które stają się de facto uderzeniem w Kościół. Nie chodzi tu natomiast o tych katolików, którzy identyfikują się z otwarciem na świat współczesny. Jak przypomina papież Franciszek, istnieje potrzeba Kościoła głęboko otwartego – na Boga i na wszystkich ludzi. Nie można natomiast rozwadniać pojęcia Kościoła i jego nauczania, jak to się dzieje często w wypadku środowisk niezwiązanych z Kościołem”.

Nieoficjalnie wiadomo, że słowa komunikatu dotyczące tzw. katolicyzmu otwartego pojawiły się w nim już po zatwierdzeniu jego ostatecznej wersji przez zgromadzenie biskupów. Jak i z jakiego powodu tak się stało, niestety, nie wiemy.
Passus dotyczący współczesności i postawy tzw. katolików otwartych był bezpośrednim rezultatem wystąpienia jakie na 365. Zebraniu KEP miał abp. Marek Jędraszewski. Wystąpienie to zostało następnie opublikowane na stronie internetowej archidiecezji łódzkiej. To właśnie z tym wystąpieniem polemizuje w swoim artykule Karol Tarnowski.

Pierwszą kwestią, do której się odnosi filozof, jest ocena współczesności. „Z przemówienia biskupa Jędraszewskiego wyłania się – znany nam także z innych kościelnych dokumentów – obraz katastrofy intelektualnej i moralnej. Co najmniej od XVIII wieku Europa odchodzi od chrześcijaństwa i od obiektywnej prawdy. Tworzy zgubne idee: Boga jako >>wielkiego Zegarmistrza<<, pozytywizmu prawnego, który zastępuje prawo oparte na >>prawie naturalnym<<, negacje prawdy obiektywnej, >>słabą myśl<< jako substytut mocnej filozofii chrześcijańskiej. Trzeba powiedzieć od razu, że obraz ten jest częściowo trafny i wskazuje na pewne zjawiska, które mogą budzić niepokój. Ale biskup traktuje go jako pars pro toto, uogólnia go na całość duchowej sytuacji, wyjmując z szerszego kontekstu, który jest o wiele bardziej zniuansowany i bogatszy. Pomija np. ważne zjawiska, takie jak zainteresowanie i ciekawe analizy myśli św. Pawła (Badiou, Agamben, Taubes, przedtem wczesny Heidegger), dostrzeżenie niezastąpionej roli religii we współczesnych społeczeństwach (Habermas, Taylor itd.), a także próby przyswojenia niektórych elementów duchowości chrześcijańskiej (Comte-Sponville, Luc Ferry). Wreszcie pomija całkowicie – ale było to z pewnością świadome pominięcie – rozkwit fenomenologii zarówno w wydaniu żydowskim (którą biskup Jędraszewski dobrze zna), jak chrześcijańskim (J.L.Marion, M. Henry, J.L. Chretien i inni). Wskutek tego jednak obraz, zamiast być prawdziwym, jest – jak to bywa z półprawdami – przez swoją jednostronność fałszywy”.

„Fałszywy i bardzo dziwny”, pisze dalej prof. Tarnowski, jest też pojawiający się w wywodzie abp. Jędraszewskiego skrót „od pozytywizmu prawnego do nazizmu i komunizmu” – tak jakby oba te totalitaryzmy nie miały zupełnie innych treściowych pretekstów. „Ponadto, nie wiadomo dlaczego, biskup Jędraszewski umieścił w swoim ponurym obrazie współczesności dwóch wybitnych filozofów otwartości : Bergsona i Poppera, tak jakby ich myśli podważały cenne dla życia ludzkiego wartości. Bergson przeciwstawiał kulturę stadną, martwą, rządząca się jedynie pewnymi zwyczajowymi, socjologicznymi odruchami w moralności i religii, kulturze żywej, kierującej się sumieniem, otwartej na wartości i miłość. Koncepcja Poppera przeciwstawia społeczeństwo otwarte, w którym panuje wolność, totalitaryzmom, które tę wolność gwałcą i narzucają ideologiczne gorsety. Ponadto Popper był obiektywistą, wierzył w prawdę, wiec umieszczenie go wśród patronów relatywizmu jest pozbawione sensu. W obu przypadkach nie można powiedzieć, że filozofowie ci po prostu uważają, że otwartość – zwłaszcza w skali społecznej – jest czymś pozytywnym (bo może jest czymś negatywnym), bowiem otwartość jest faktycznie, >>obiektywnie<< pozytywna, jest faktycznie wartością. Jest nią choćby dlatego, że nie żyjemy sami, że żyjemy w dialogu, że mamy wciąż do czynienia z innością, że nie tylko sami pouczamy, ale uczymy się także od innych”.

Za najpoważniejszą wadę referatu abp. Jędraszewskiego Tarnowski uważa „całkowite oderwanie całej diagnozy od socjologiczno-historycznego kontekstu współczesnego chrześcijaństwa. Biskup Jędraszewski piętnuje inkryminowanych myślicieli jakby byli heretykami w powszechnie obowiązującym chrześcijańskim obrazie świata. Tymczasem Kościół – i my wszyscy – żyjemy w dobie światopoglądowego pluralizmu, czy nam się to podoba, czy nie. Europa dopracowała się demokracji, w której na płaszczyźnie społeczno-politycznej wszystkie światopoglądy i grupy religijne traktowane są de iure jednakowo i nikt nie może sobie rościć pretensji do monopolu – z czego nie wynika, że nie może chcieć do swojego stanowiska innych przekonać; ale jest całkowitym paralogizmem mówić w tym kontekście o >>dyktaturze relatywizmu<<! Pluralizm ten – opisywany od dziesięcioleci, ostatnio w sposób wyczerpujący przez Charlesa Taylora w jego >>Secular Age<< – jest po prostu socjologicznym faktem, historyczną >>epistemą<<, której nie da się pominąć. Dla Kościoła fakt ten jest dobrze znany, jest powietrzem, którym oddycha. To on w dużej mierze pobudził do życia ostatni Sobór, określa nauczanie ostatnich papieży, patronuje >.dziedzińcowi pogan<<. Sytuacja ta – wstyd to przypominać – powoduje, że chrześcijaństwo jawi się ludziom jako jedna w propozycji, obok innych”.

Tak wygląda nasza obecna sytuacja – to, co jest oczywistością dla chrześcijan, nie jest nią dla ludzi o innych przekonaniach: „to, co my uważamy za obiektywną prawdę – na przykład prawdę o wartościach – nie jawi się tak innym, którzy widzą świat inaczej. Oznacza to oczywiście, że chrześcijaństwo musi się z całą szczerością na te inne propozycje otworzyć nie jako na wrogie, ale właśnie inne i być może dla chrześcijaństwa także warte uwagi”.

Kościół nie po raz pierwszy znajduje się w podobnej sytuacji, zauważa prof. Tarnowski. W pierwszych wiekach swego istnienia również „musiał i chciał wchodzić w dialog z kulturą grecko-rzymską i uczył się od niej nowego instrumentarium pojęciowego, które zdecydowało o powstaniu kultury chrześcijańskiej w Europie. To fakt, że żyjemy teraz w epoce zmierzchu wszelkich prawd >>obiektywnych<<, uważanych jako takie za niebezpieczne i podejrzane. A jednak człowiek bez jakiejś prawdy nie może żyć, chociaż prawda jawi mu się może coraz bardziej jako prawda pragmatyczna, przepis na >>szczęśliwe życie<< z perspektywy, której my nie dostrzegamy. Dlatego także teraz Kościół musi wejść w dialog z innymi propozycjami i brać je pod uwagę jako partnerów, a nie tylko przeciwników, nawet jeśli niektóre propozycje wydają się prima facie nie do przyjęcia: postawa poszukująca tego, co warte rozważenia i co może łączyć, jest z pewnością bardziej płodna od potępień. Dlatego wszystkie całościowe i nasycone niechęcią ideologiczne diagnozy, jak biskupa Jędraszewskiego, są nie tylko bezpłodne, ale obiektywnie błędne, ponieważ nie oddają sprawiedliwości transcendentnemu charakterowi chrześcijaństwa, który nie daje się zamknąć bez reszty w żadnej z intelektualnych i kulturowych formuł, które są dziejowo zmienne”.

Druga część polemiki prof. Tarnowskiego dotyczy tych fragmentów przemówienia, które abp Jędraszewski poświęcił tzw. katolicyzmowi otwartemu. W tych fragmentach, pisze filozof, tekst hierarchy jest „po prostu obraźliwy i nieprawdomówny”. „Nigdy środowiska te – czasopisma, kluby Inteligencji Katolickiej – nie sprzeciwiały się prawdom wiary i oficjalnemu nauczaniu Kościoła, ani nie dyskredytowały tych, którzy mówią prawdę. Czym innym jednak jest lojalność wobec Kościoła i jego zasadniczego nauczania, a czym innym jest zapytujące wchodzenie w dyskusję z niektórymi stanowiskami, które nie dotyczą podstawowych prawd wiary: zasada dialogu obowiązuje także (a może przede wszystkim) wewnątrz Kościoła, a nie tylko na zewnątrz: in dubiis libertas”.

Krytykując „katolików otwartych” abp Jędraszewski, zdaniem prof. Tarnowskiego, „uwłacza czcigodnej tradycji inteligencji polskiej sięgającej wielu lat z przed wojny: >>Odrodzenia<< lwowskiego i wileńskiego – z takimi postaciami jak prof. Stefan Swieżawski, Antoni Gołubiew czy Jerzy Turowicz – oraz środowiska Lasek wywodzącego się z katolicyzmu francuskiego Maritaina i Journeta, a reprezentowanego przez takie postacie jak Matka Czacka, ks. Korniłowicz, ks. Fedorowicz czy Antoni Marylski. To ten odłam polskiego katolicyzmu przygotowywał w swoim zakresie Kościół w Polsce na II Sobór Watykański i rozpowszechniał go w swoich czasopismach i klubach Inteligencji Katolickiej. Jeśli prof. Stefan Swieżawski, który zawsze utożsamiał się z naszymi środowiskami, został przez Prymasa Wyszyńskiego wydelegowany na świeckiego obserwatora Soboru, to świadczy chyba o >>prawowierności<< i znaczeniu tych środowisk. We wszystkich środowiskach, a więc także w tym, zdarzają się naturalnie błędy, które są nieuchronne w tak dynamicznej i trudnej sytuacji, w jakiej znalazł się współcześnie Kościół katolicki. Ale to właśnie >>katolicy otwarci<< są świadkami otwartości Kościoła, o której pisze biskup Jędraszewski: że >>w dzisiejszej sytuacji kulturowej Kościoła pozostaje zatem jedno: pozostać Kościołem otwartym wobec świata i na świat <<. No właśnie. Tylko że nie wystarczą tego rodzaju deklaracje: trzeba jeszcze pokazać, że jest się naprawdę otwartym, o czym przemówienie biskupa raczej nie świadczy”, konkluduje autor.

Cały tekst, zacytowany tu w obszernych fragmentach, można znaleźć tutaj

„Tygodnik Powszechny” opublikował też drugą polemikę z wystąpieniem abp. Jędraszewskiego, której autorem jest inny laureat Nagrody Znaku i Hestii im. ks. J. Tischnera, teolog Piotr Sikora. Artykuł zatytułowany „Omylna pewność wiary” ukazał się w numerze 26. pisma, a jego streszczenie można znaleźć tutaj.