„Odnoś się sceptycznie do pochwał twoich kazań, przemówień, pism itp. Uprzejmie ich słuchaj, nie zaprzeczaj, lecz nie bierz ich zbyt serio. (…) Im więcej słyszysz pochwał, tym mniej ufaj własnej genialności i tym pilniej przygotowuj każdą decyzję i każde wystąpienie”. Oto jedna z myśli, które można znaleźć w najnowszej książce ks. Adama Bonieckiego. Zebrane w niej zostały jego spostrzeżenia dotyczące trzech różnych dziedzin życia: winy i spowiedzi („Vademecum pokutnika”), zasad ruchu drogowego („Vademecum kierowcy”) oraz władzy („Vademecum generała”). Książkę wydało Wydawnictwo Księży Marianów PROMIC.

„Vademecum” ks. Bonieckiego, pisze na okładce wydawca, „zachęca do zatrzymania się w pędzie życia. Do chwili refleksji. (…) Autor ma ogromną łatwość nazywania rzeczy po imieniu. Trafiania słowem w samo sedno. Nie brak mu przy tym pokory, by od czasu do czasu przyznać, że ktoś inny dużo lepiej niż on wyraził coś, co mętnie kołatało się mu po głowie”. Dlatego w książce, oprócz własnych myśli byłego generała zgromadzenia marianów, znaleźć też można rady, których udzielili mu inni lub które wyczytał w cudzych tekstach. Takie jak np. ta, której autorem jest o. Mateusz Bogucki, dominikanin: „Strzeż się jak ognia drugiej kadencji. W pierwszej odczuwałeś trudności wzrostu, w drugiej odczujesz wzrost trudności”. Albo ta, pochodząca z tekstu ks. Tischnera o s. Faustynie: „Bądź człowiekiem miłosiernym, to znaczy przebaczaj wyrządzone ci przykrości, w ogóle popełnione wobec ciebie winy i o nich zapominaj. Ale uwaga: zapominaj, bo przebaczyłeś, nie zaś: przebaczaj, bo zapomniałeś”.
„Vademecum pokutnika” to pomoc dla tych, którzy zmagają się z własnym poczuciem winy i brakiem zaufania do sakramentu spowiedzi, ale też wskazówki dla spowiedników. „Ten, kto przychodzi, przychodzi po znak przebaczenia a nie po dobre rady księdza (bywają one naiwne lub oderwane od życia)”, czytamy. Albo: „Spowiednik nie jest od podejmowania życiowych decyzji. Podejmuje je ten, kto poniesie ich konsekwencje. Spowiednik może pomóc w dochodzeniu do ich podjęcia”. Spowiadającym się ks. Boniecki przypomina, jaki sens ma wyznanie grzechów. Komu je wyznajemy? „Księdzu? Panu Bogu? Księdza może to nudzić, nie zawsze zrozumie. Pan Bóg i tak wie wszystko. W wyznawaniu grzechów chodzi przede wszystkim o mnie, żebym nazwał rzecz po imieniu. Wobec świadka-spowiednika, kogoś krytycznego i związanego tajemnicą spowiedzi… Zupełnie inna jest świadomość, kiedy się mówi: >>Wszyscy jesteśmy słabi i grzeszni<<, a inna, gdy się dotyka swoich ran, w konkretnym miejscu duszy”.
„Vademecum kierowcy” to spostrzeżenia kogoś, kto dużo czasu spędza za kierownicą, obserwuje obyczaje panujące na drogach, ale i analizuje własne zachowania. „Przez 33 lata jeżdżenia obserwuję, jak się zmienia Polak za kierownicą. Kiedyś nade wszystko cechowało go poczucie mocy. Polak w syrence, trabancie, fiacie 126p, nie mówiąc o fiacie 125 czy wozie zagranicznym, np. garbusie, to był ktoś. Mały fiat przypominał o tym pieszemu, duży fiat – małemu itd. Należało zamanifestować swą przewagę, słabszemu dać odczuć jego nicość wyprzedzając, wymuszając, trąbiąc, wygrażając i wymyślając przez uchyloną szybę. Teraz już nie. Ale i tak Polak za kierownicą jest nieznośnie zasadniczy, serio. W zapchanym do niemożliwości Rzymie miałem poczucie uczestniczenia w zbiorowej zabawie, w mistrzowskich zawodach zręczności i refleksu. Dla policji drogowej w Wiecznym Mieście ważniejsza, jak mi się wydaje, jest płynność ruchu, aniżeli skrupulatne przestrzeganie przepisów. Dlatego najłatwiej tam o mandat za nieprawidłowe parkowanie (blokowanie). W ciągu siedemnastu lat codziennego jeżdżenia po Rzymie innego mandatu nie miałem. Jest tam jeszcze coś, czego w Polsce nie ma: poczucie wspólnoty użytkowników jezdni. Na przykład, przy zmianie świateł kolumna czekających samochodów rusza jednocześnie. U nas każdy rusza osobno, na własny rachunek, dopiero kiedy już ruszy ten przed nim. No i trwa to dwa razy dłużej”.
Wreszcie „Vademecum generała” – zapiski z okresu, kiedy ks. Boniecki pełnił tę funkcję we własnym zgromadzeniu. Te myśli dotyczą nie tylko konkretnej funkcji, nie tylko sprawowania władzy w Kosciele – ale władzy w ogóle. I związanych z nią pokus; stąd podtytuł: „Co robić i czego nie robić, kiedy władza wpadnie Ci w ręce”. „Nie obrażaj się. Nigdy się nie obrażaj (chyba, że taktycznie)”, pisze nieco przekornie ks. Adam. „Obracanie się w proch twoich genialnych pomysłów znoś spokojnie. Nie ciągnij na siłę żadnego programu jedynie z tej racji, że jesteś jego autorem”. Notuje też radę, której udzielił mu jeden z biskupów: „Na aktualne sprawy patrz tak, jak będziesz na nie patrzył u końca kadencji, a jeszcze lepiej tak, jak będziesz na nie patrzył u końca życia”.
„>>Vademecum<< księdza Adama Bonieckiego to malutka książeczka, która bez problemu zmieści się do plecaka, torebki, a nawet co pojemniejszej kieszeni”, pisze na stronie portalu www.ksiazka.net.pl Paweł Biernacki. „Po co? Ano po to, żeby w każdej chwili móc po nią sięgnąć, otworzyć na losowo wybranej stronie i przeczytać ten czy inny fragment. Właśnie fragment, bo istotą tej książki jej fragmentaryczność”. Recenzent zwraca uwagę, że wprawdzie można „Vademecum” czytać „jako całość, kartka po kartce, ale wtedy zawarte w niej refleksje, wskazówki i przemyślenia podane w głównie w formie aforyzmów bądź krótkich porad rozmyją się i wymieszają ze sobą”. Lepiej więc skupić się na poszczególnych spostrzeżeniach.
Pięknie wydany tomik z fotografiami Grażyny Makary można zamówić tutaj.