„Spowiedź rewolucjonisty” to jedna z najważniejszych książek ks. Józefa Tischnera – pisze we wstępie do jej nowego wydania Marcin Król. Jednym z jej tematów są motywy ludzkich działań i to, jak idee stają się siłą napędową historii. Publikujemy fragment przedostatniego rozdziału tej książki, zatytułowanego „Wolność i terror”.

„>>Spowiedź rewolucjonisty<< to jedna z najważniejszych książek ks. Józefa Tischnera”, napisał we wstępie do jej nowego wydania Marcin Król. „Powstawała przez kilka lat. Część rozdziałów Tischner publikował w >>Res Publice<<, niektóre napisał jeszcze w PRL, inne już po 1989 roku, kiedy to z niepokojem przyglądał się początkom wolności w Polsce. Cieszył się, ale też martwił podziałami, które niemal natychmiast ujawniły się w obozie zwycięzców. Uwagi na marginesie >>Fenomenologii ducha<< Hegla stanowiły okazję do wyjawienia własnego stanowiska, do podjęcia spraw zawsze ważnych i ogromnie wówczas – podobnie jak teraz – aktualnych, a także do zaciekawienia czytelnika problemami, jakie po tej naszej stronie barykady nie były wówczas poruszane”.

Oto fragmenty rozdziału zatytułowanego „Wolność i terror”:

Rewolucja była historyczną próbą urzeczywistnienia na ziemi chrześcijańskiego ideału Królestwa Bożego – powtarza Alexandre Kojève. Gdyby nie chrześcijaństwo, nie byłoby rewolucji. Dostarczyło ono światu dwóch „rewolucyjnych” idei – idei wolności i idei dobra jako fundamentu dziejów. Spójrzmy nieco dokładniej.
Pisze Hegel: „od momentu, gdy jednostki i narody uchwyciły w swym wyobrażeniu abstrakcyjne pojęcie istniejącej dla siebie wolności, nie ma niczego innego, co by miało tak nieodpartą siłę, ponieważ to właśnie ona stanowi własną istotę ducha, a mianowicie jako sama jego rzeczywistość. Całe części świata, Afryka i Wschód, nigdy nie miały i wciąż jeszcze nie mają tej idei. Nie mieli jej Grecy i Rzymianie, Platon i Arystoteles, ani też stoicy. Przeciwnie, wiedzieli oni jedynie, że człowiek jest rzeczywiście wolny dzięki pochodzeniu (jako obywatel ateński, spartański itd.) albo sile charakteru, kulturze czy też dzięki filozofii (mędrzec jest wolny również jako niewolnik, również w kajdanach). Świat otrzymał tę ideę dzięki chrześcijaństwu, według którego jednostka jako taka ma nieskończoną wartość, jako że jest ona przedmiotem i celem miłości Boga i tym samym jej przeznaczeniem jest to, by pozostać w absolutnym stosunku do Boga jako ducha i pozwolić temu duchowi zamieszkać w sobie, co znaczy, że człowiek jest sam w sobie powołany do najwyższej wolności. Skoro w religii jako takiej człowiek wie, że stosunek do absolutnego ducha stanowi jego istotę, to w konsekwencji boski duch jest dla niego również czymś wchodzącym aktualnie w sferę światowej egzystencji jako substancji państwa, rodziny itd.” .
Drugą ideą jest idea dobra. Pozornie dotyczy ona przyszłości: Królestwo Boże ma dopiero nadejść, przygotowane dojrzewaniem dziejów. Niemniej przyszłość ta jest nawiązaniem do przeszłości. Na początku dzieła stworzenia Bóg powtórzył kilkakrotnie: „I dobre było”. Dzieje ludzkości są potwierdzaniem tej prawdy: w gruncie rzeczy „dobre jest”. Platońska idea dobra splata się u Hegla z wizją chrześcijaństwa. Dobre jest nie tylko to, co trwa w wieczności, ale również to, co dzieje się między ludźmi. W końcu „Słowo stało się ciałem i mieszkało między ludźmi”. Teraz oto, w aktualnym momencie dziejów, Słowo wzywa człowieka, aby stał się Jego wyrazicielem.
Tak więc o wszystkim decyduje człowiek – ten „wyraziciel” zaplątanego w dzieje dobra i zaplątanej wolności. Człowiek nie przychodzi znikąd. Jest w pewnym sensie „posłany”. Oznacza to: jest uczestnikiem – uczestniczy w dramacie wcześniejszym niż on. Nie jest jednak gałęzią rzuconą na strumień. Jest w ten sposób, że może być wolny i może być dobry. Jeśli zechce. Jeśli będzie miał taką wolę. Od jego woli zależy on sam i wszystko inne.
Czym jest wola? Paradoks polega na tym, że nie można nie zapytać wcześniej, czym jest duch. Wola definiuje się przez ducha. A dla ducha trzy momenty są ważne: moment działania, idei, wiedzy. Trzeba je widzieć w całości, wszystkie naraz.
Duch jest z istoty czynem, aktem, działaniem. Na początku był czyn. Z duchem tak się sprawy mają, że „najpierw” działa, a dopiero ,,potem” jest. Inaczej niż z rzeczami: te, aby działać, muszą wpierw być. Dla skrępowanej rzeczami wyobraźni trudno to pojąć. To koło się kręci, a nie kręcenie stwarza koło. W duchu jednak inaczej: najpierw „kręcenie”, a koła – potem. Dlaczego? Dlatego że tym, co „jest w duchu”, nie są ,,przedmioty”, lecz „idee”. Duch jest „siedliskiem idei”: z idei kręcenia powstaje koło. Mówi się od niepamiętnych czasów: duch – świadomość idei. Można powiedzieć: wszystkiego, co „idealne”. Idealność piękna… Idealność prawdy… Idealność wszelkiej idealności – Dobro… Duch cały „kręci się” wokół Dobra. Chce Dobra. Może lepiej: w duchu Dobro chce siebie, chce być. Chce „narzucić” siebie światu. Oczywiście – przez człowieka, przez jego dobroć i wolność. Nie można być dobrym, nie działając. Nie można dobrze działać, nie mając świadomości, jak się działa. Dlatego do Dobra musi przyłączyć się Prawda. Dobro działa, poznając i pokonując przeszkody. Przeszkody stwarza wolność. Zarazem jednak wolność jest jedynym oknem na świat dla Dobra. Nie można zamykać tego okna, bo zniknie Dobro na świecie. Trzeba je umieć rozpoznać.
Czy duch istnieje poza człowiekiem? Nie. Ten duch jest w człowieku – u szczytu jego człowieczeństwa. Człowiek powinien rządzić się tym, co jest w nim jego „szczytem”. Z tego tytułu czeka go „zaszczyt” – będzie „świętym” dziejów, będzie ich „bohaterem”, ich wcieloną „rozumnością”.
Rewolucjonista posiada liczne związki z chrześcijaństwem, zarazem jednak przeciwstawia się chrześcijaństwu. Widać to na poziomie świętości. Rewolucjonista wiąże się ze świętością i zarazem przeciwstawia świętości. Święty to człowiek zdolny do heroicznej ofiary z życia – ofiary, w której „świadczy” o Prawdzie i Dobru. Również rewolucjonista jest zdolny do ofiary z życia. Ale święty woli raczej sam zginąć, niż zabić bliźniego, rewolucjonista nie robi problemów z zabijania. Wierzy, że zabijając wrogów wolności, wznosi się ponad wczorajszą niewolę. Niewola ta dotyczy również Boga. Bóg zakazuje zabijać. Trzeba jednak wyzwolić się od skrupułów zabijania. To wyzwala od Boga i przywiązuje do ziemi. Panami ziemi mogą stać się jedynie ci, którzy potrafią zabijać. Jak ofiara świętego jest ślubem z niebem, tak zabójstwo rewolucjonisty jest ślubem z ziemią.
Cała tajemnica działania ducha odbija się więc w człowieku, w jego woli. Hegel mówi, że wola jest „istniejącą w sobie ogólnością i określonością” . Ogólność to Allgemeinheit, czyli „to, co każdy może uznać za swoje własne”. Nie chodzi więc tutaj o „powszechnik”, o gatunek lub rodzaj, ale o „wartość”, o „dobro”. Wola ma udział w tym, co w tym sensie jest „wspólne” – w dobru, w ideale, w absolucie. Zarazem jednak wola jest „określonością”, a więc zakorzenionym w człowieku konkretem – jest moją wolą, twoją wolą, naszą wolą. Dzięki połączeniu ogólności i określoności wola może się skłaniać ku rozmaitym, mniej lub bardziej konkretnym, celom, może „nastawiać się” na przyjemność, uciekać od nieprzyjemności, zaspokajać pożądanie, urzeczywistniać popędy, może jednak również rządzić się rozumem. Wtedy stanie się wolą etyczną. Może jednak pójść w jeszcze innym kierunku – w kierunku wolności absolutnej. Wolność tkwi w samej naturze woli, w naturze wolności zaś tkwi zarzewie wolności absolutnej. Czytamy: „Wola jest tylko o tyle wolna, o ile nie chce niczego, co nie jest nią samą, niczego zewnętrznego, obcego (gdyż w takim wypadku byłaby zależna), lecz tylko siebie samej – tzn. woli. Wola absolutna – to znaczy chcieć być wolnym” .
Mógłby ktoś zapytać: po co to wszystko? Czy do wyjaśnienia rewolucji nie wystarczy wskazanie na przyczyny ekonomiczne i polityczne, czy trzeba sięgać po pomoc wielkiej filozofii? Nie zapominajmy jednak, że rewolucja była targnięciem się na rzeczywistość usprawiedliwianą w sposób absolutny – wolą i rozumem samego Boga. Krytyka tej rzeczywistości musiała również odwoływać się do tego, co absolutne. Bóg i Jego dzieło – król, stany społeczne, Kościół – stają naprzeciw ludzkiej wolności. Ona też jest absolutna.
Słowo „absolutne” pochodzi od łacińskiego absolvere – „rozwiązywać”. „Absolutne” nie jest skrępowane przez żadną silę zewnętrzną, nie podlega żadnemu przymusowi, przemocy. Mówi Hegel: „skoro jestem zależny, odnoszę siebie do czegoś innego, czym nie jestem, nie mogę istnieć bez czegoś zewnętrznego; jestem zaś wolny, gdy jestem u samego siebie” . Wola wzrasta w absolutnej wolności, gdy rozwiązuje więzi zewnętrzne i wiąże się sama z tym, z czym chce się związać. Chcenie skierowane na zewnątrz jest zawsze „chceniem chcenia”. Chcąc tego lub owego, chcę chcieć. Wybierając to lub owo, wybieram i potwierdzam wybieranie. (…)
Przychodzi taki dzień, w którym człowiek – wielu ludzi – odkrywa, że jest nosicielem absolutnej wolności. Człowiek chce być wolny. Stało się. Trzeba święcić urodziny rewolucjonisty.
Powtarzamy to sobie bezustannie: człowiek jest tym, kim wie, że jest. Niewolnik jest niewolnikiem, ponieważ wie, że jest niewolnikiem. Tutaj człowiek stał się wolą wolności. Wiedza o tym nie jest jednak wiedzą jednostkową – wiedzą więźnia, który odsiaduje swój wyrok w celi. Jest to wiedza o ludziach w ogóle, o człowieku w ogóle. Każdy człowiek jest nosicielem absolutnej wolności, choć nie każdy to sobie uświadamia. Wiadomo: „wszyscy ludzie rodzą się wolni”. Oznacza to: mają w sobie zarzewie wolności absolutnej. Są pod tym względem absolutnie „równi”, absolutnie „braterscy”. Dlatego bunt pojedynczego człowieka przeciwko niewoli jest w gruncie rzeczy buntem wszystkich.

Książkę „Spowiedź rewolucjonisty” można zamówić tutaj.