„Każdy z nas ma w sobie coś z Heroda i coś z tych opiekuńczych rąk Świętej Rodziny. Walka pomiędzy wolnością budującą a wolnością niszczącą rozgrywa się w sercu każdego z nas”, mówił 25 grudnia 1983 roku ks. Józef Tischner.

Obraz szopki betlejemskiej jest tym obrazem, który przykuwa dzisiaj naszą uwagę. W tej szopce betlejemskiej widzimy Świętą Rodzinę, widzimy nowonarodzonego Syna Bożego, ale wiemy także, że niedaleko od szopki betlejemskiej jest groźny Herod, który czyha na życie nowonarodzonego Dziecka. W ten sposób widzimy dwa obrazy ludzkiej wolności: wolność, która jest opiekuńcza, wolność, która otacza ciepłem, troską i śpiewem nowonarodzonego Syna Bożego, i drugą wolność – wolność, która czyha na to, żeby móc zabić, żeby móc zniszczyć, żeby móc przekreślić to, co się zaczęło. Widzimy wolność, która wyraża się miłością, i widzimy wolność, która wyraża się zniszczeniem.

I musimy pamiętać, że te dwa obrazy wolności nie są nam obce, że te dwa obrazy wolności towarzyszą naszemu życiu, towarzyszą historii naszego narodu. Co więcej, że obydwie te wolności każdy z nas nosi w sobie. W każdym z nas jest coś z tej opiekuńczości Rodziny Świętej, ale także w każdym z nas jest coś z tej pasji niszczenia, z tej pasji, która była pasją Heroda. Taki jest człowiek. Święty Paweł mówi: „Obce prawo noszę w członkach swoich. Dobra, którego chcę, nie czynię, a czynię zło, którego nie chcę”. Taki jest człowiek, że jest w nim zadatek na tworzenie, ale jest w nim także zdolność niszczenia.

Żeby lepiej zrozumieć ten obraz betlejemski, musimy porównać go z innymi wielkimi obrazami biblijnymi. Z tymi obrazami, w których także ukazuje się tajemnica człowieka, tajemnica każdego z nas. Oto pierwszy obraz: jest raj a w nim pierwsi rodzice. Dochodzi wtedy do upadku pierwszych rodziców, do buntu. W ogrodzie rajskim jest drzewo, a na nim owoc zakazany. Czymże jest ten owoc zakazany, ten owoc, którego człowiek nie powinien dotykać? Owocem zakazanym jest ślad Boga na ziemi. Jedyny ślad, jaki Artysta pozostawił na swoim dziele sztuki – to jest owoc zakazany. Bóg jak gdyby podpisał się na stworzeniu, pokazując miejsce, które będzie Jego śladem. I wtedy w pierwszych rodzicach rodzi się pokusa – owa wolność, która chce niszczyć. Wolność, której wydaje się, że tym bardziej będzie wolnością, im więcej może zostawić ruin za sobą.

Dochodzi do upadku pierwszych rodziców. I wtedy odzywa się głos Boga: „Adamie, gdzie jesteś?”. To bardzo charakterystyczny głos. Bóg nie pyta: „Adamie, coś zrobił?”, albo: „Adamie, dlaczego to zrobiłeś?”. Bóg pyta: „Gdzie jesteś?”. Bo Adam jak gdyby zmienił wtedy swoje miejsce pobytu, jak gdyby upadł gdzieś, na jakieś dno. Mówi Biblia: „skrył się”. Uczynił sobie kryjówkę z drzew i krzewów rajskiego ogrodu. Zawstydził się samego siebie. I tak powstał człowiek w kryjówce: człowiek, który się kryje przed innymi, kryje się przed Bogiem, kryje się przed samym sobą. Ludzie ukryci przed sobą, ludzie, którzy boją się pokazać, kim naprawdę są. Ludzie jak te ćmy nocne, które wylatują o zmroku, albo jak nietoperze, dla których światem jest ciemność. Ludzie bojący się światła, bojący się pokazać swoją twarz.

Ludzie ci są ogarnięci radością niszczenia. Ile razy w historii ludzkości pojawią się wielkie zniszczenia na ziemi, tyle razy w tych zniszczeniach możemy odczytać wolność niszczącą. [Człowiek widzi ślad Boga na ziemi, ale robi wszystko], ażeby ten ślad zniszczyć i samemu uczynić się Bogiem. Ta wolność niszczy wszystko, co ją przerasta. Niszczy to, czego nie rozumie. Ponieważ nie rozumie, więc się lęka, myśli, że to jej zagraża – i dlatego niszczy. Jest to wolność ludzi-pasożytów. Są tacy ludzie na świecie, którzy żyją tak jak pasożyty, z cudzej pracy, z cudzej troski, z cudzej miłości. Ludzie, dla których pasją jest niszczenie. Są nawet takie ustroje społeczne, które twierdzą, że ze zniszczenia dopiero można zbudować coś nowego, że samo niszczenie jest tworzeniem. Ustroje takie tworzą ludzi-pasożytów. Ludzi, którzy żyją z cudzej troski, z cudzej pracy, z cudzego dobra. Tak tworzy się ludzka zawiść, ludzka nienawiść. A stąd – obozy koncentracyjne, Oświęcim, tragedie, zbrodnie w Kambodży… Potomkowie Adama, zachłyśnięci tym, że wolność może niszczyć.

„Adamie, gdzie jesteś?”. I Adam się skrył. Uciekł od odpowiedzialności. Adam zaczyna się tłumaczyć: to nie ja, to Ewa. Ewa zaczyna się tłumaczyć: to nie ja, to wąż. Ucieczka od odpowiedzialności. Ci ludzie nie chcą być odpowiedzialni za nic. Zawsze potrafią znaleźć winnych po to, ażeby pokazać niewinność w swoim niszczeniu. Im bardziej niszczą, tym bardziej starają się o to, aby pokazać, że są niewinni. Bo ich ktoś przymusił, bo takie były okoliczności, bo taki był ich strach. Ludzie nieodpowiedzialni.
Ale jest także obraz innego człowieka w Biblii. Przypomnijmy postać Abrahama. Bóg przemawia do niego: „Abrahamie, Abrahamie!”. I oto odpowiedź Abrahama: „Oto jestem”. Zapytany przez Boga Adam kryje się. Zapytany przez Boga Abraham staje przed Bogiem i mówi: oto jestem, ja jestem. „Co chcesz, abym uczynił, Panie?” Przypomnijmy Mojżesza. Wielkie tajemnicze spotkanie z Bogiem na pustyni. Gorejący krzak. „Mojżeszu, zdejm obuwie swoje, albowiem ziemia, na której stoisz, jest święta”. I Mojżesz pada na twarz, a potem słyszy od Boga: „Wyprowadzisz mój lud z Egiptu”. I Mojżesz przyjmuje odpowiedzialność. Z tego przyjęcia odpowiedzialności rodzi się nowa wolność, inna wolność. Nie ta wolność, która niszczy, ale ta, która buduje, która chce coś stworzyć, chce coś zbudować. Chce służyć Bogu – i z tej służby budować królestwo Boże na ziemi.

Ostatnim z tych wielkich obrazów wolności twórczej jest obraz zwiastowania Matki Bożej. Jest to przepiękny obraz. „Bądź pozdrowiona, łaski pełna”. Maria jest „łaski pełna”, to znaczy – jest umiłowana przez Boga, wybrana przez Boga. Bo miłość Boga na tym polega, że Bóg wybiera. Miłość jest wyborem. I oto Maria ma wybrać. „Oto poczniesz i porodzisz Syna, i nazwiesz Go imieniem Emmanuel, to znaczy >>Bóg z nami<<”. Kończy się to spotkanie odsłonięciem nowej wolności. „Oto ja służebnica Pana, niech mi się stanie wedle słowa twego”. Ta wolność przyjmuje odpowiedzialność. Jest wolnością odpowiedzialną. Wybierając, tworzy: tworzy nowy świat, tworzy nową historię człowieka.

I oto żłóbek betlejemski. Także przy tym żłóbku widzimy skrzyżowanie tych dwóch ludzkich wolności: wolności, która chce tworzyć, i wolności, która chce niszczyć. I to jest, moi drodzy, ważne aż do naszych czasów. Te dwie wolności towarzyszą naszej historii, historii Polski, towarzyszą historii Kościoła. Bardzo często tak się zdarza, że ile razy w historii pojawi się zdolność i wolność twórcza, to zaraz po niej pojawi się wolność niszcząca. Ile razy pojawi się na wielkim polu historii jakiś siewca, który sieje nowe ziarno, to zaraz potem pojawi się człowiek-pasożyt, który mu ten jego siew będzie chciał zniszczyć. Ile razy pojawi się tworzenie, zaraz potem będzie się rodzić wielka pokusa: pokusa niszczenia. Ale pamiętajmy o tym, że te dwie pokusy mieszkają w jednym i tym samym sercu – w sercu człowieka, w sercu każdego z nas. Nie to jest tragiczne, że nad żłóbkiem betlejemskim obok pasterzy był Herod, ale to jest tragiczne, że każdy z nas ma w sobie coś z Heroda i coś z tych opiekuńczych rąk Świętej Rodziny. Że ta walka pomiędzy wolnością budującą a wolnością niszczącą rozgrywa się w sercu każdego z nas.

Pełny tekst powyższej homilii można znaleźć w książce „Wiara ze słuchania. Kazania starosądeckie 1980-1992”. Tę i inne książki ks. Józefa Tischnera można zamówić tutaj.