„Czym jest ten nasz dzisiejszy świat? Czy jest miejscem panowania demonów? Czy jest miejscem, na którym panują ludzie, którzy zmówili się przeciwko nam, ludziom wierzącym? Czy jesteśmy intruzami na tym świecie? Muszę przyznać – nie wiem, skąd się to bierze, czy z mojej wiary, czy z mojej filozofii – że zupełnie nie rozumiem tych, którzy czują jakiś lęk przed współczesnym światem” – mówił w 1993 r. w oliwskiej katedrze ks. Tischner. Fragment jego rekolekcji można przeczytać w najnowszym miesięczniku „Znak” (nr 3/2011).

Niebawem nakładem Znaku ukaże się obszerny zbiór rekolekcji ks. Tischnera z lat 1966–1996 zatytułowany „Nadzieja czeka na słowo”. Z tego zbioru redaktorzy miesięcznika „Znak” wybrali konferencję wygłoszoną podczas rekolekcji wielkopostnych w katedrze w Oliwie w 1993 r. Konferencja nosi tytuł „Dialog ze współczesnym światem”.
Ks. Tischner próbuje w niej rozwiać obawy słuchaczy związane z rozmaitymi zjawiskami zachodzącymi w dzisiejszym świecie. Jest to jego polemika z tymi, którzy akcentują przede wszystkim to, co negatywne – zarówno we współczesnej myśli, w filozofii, jak i w kulturze, polityce, życiu społecznym. „Czym jest ten nasz dzisiejszy świat?”, pyta Tischner. „Czy jest miejscem panowania demonów? Czy jest miejscem, na którym panują ludzie, którzy zmówili się przeciwko nam, ludziom wierzącym? Czy jesteśmy intruzami na tym świecie?”
Jego odpowiedź jest stanowcza: „Nie widzę w tym świecie niczego takiego, czego mielibyśmy się my, ludzie wierzący i ludzie myślący, lękać”. Rozwija ją następująco: „Gdy patrzę we wnętrze tego świata, czytam wyzwanie. Ciekawe, wspaniałe, jedyne w swoim rodzaju – wyzwanie. Patrzę na ten świat poprzez pryzmat filozofii. I w tej filo¬zofii doprawdy nie widzę niczego takiego, co by zagrażało naszej duszy, naszym ludzkim wartościom. Jestem głęboko przekonany – i daję temu wyraz, kiedy tylko mam okazję – że zachodzi głęboka różnica pomiędzy wiekiem dziewiętnastym a wiekiem dwudziestym. Wiek dwudziesty jest wiekiem ciekawego, głębokiego pochylenia się nad sprawą religii. Zniknęły z naszego świata wielkie prądy materialistyczne i ateistyczne. Nie ma już Freuda, nie ma Nietzschego, nie ma Marksa, nie ma Ludwiga Feuerbacha, nie ma Renana. Ich miejsce zajęło autentyczne, głębokie zaciekawienie religią. Dzisiaj nie można pomyśleć człowieka, nie obejmując tym myśleniem także pytania o religię. Wiara jest sprawą najgłębiej ludzką i nikt poważnie myślący, na gruncie filozofii, którą jako tako znam, tego nie kwestionuje”.
W dalszej części konferencji ks. Tischner wskazuje, jak należy rozumieć proces desakralizacji świata. Według niego nie prowadzi on do odrzucenia świętości i religijności, ale raczej do ich oczyszczenia. We współczesnym świecie mocno zakorzeniła się na przykład idea godności człowieka, która wyrasta z chrześcijańskiego przekonania, że człowiek jest „odbiciem” świętości (sanctum) Boga. „Kościół przyglądał się tej idei z pewnym sceptycyzmem, z wątpliwościami”, wspomina Tischner. „Ale skończyło się to definitywnie za czasów Jana Pawła II. Człowiek został uznany za wartość, a wartość ta w żaden sposób nie konkuruje z Bogiem”. Paradoksalnie, efektem buntu wobec Kościoła, który miał miejsce w okresie oświecenia, jest dziś „powrót idei sanctum na tę ziemię” i lepsze rozumienie „Tego, który umarł za człowieka i śmiercią swą pokazał nie tylko jego nędzę, ale przede wszystkim jego wielkość”.
Dużą część swej konferencji ks. Tischner poświęca zagadnieniu dialogu. „Dialog nie jest dzisiaj w Kościele – i w chrześcijaństwie, i w świecie – przypadkiem”, podkreśla Tischner. „Nie chodzi tutaj jedynie o to, ażeby w nasze życie codzienne wprowadzić pewien wymiar kultury czy elegancji. Dialog wynika z najgłębszego przekonania, iż nie jest rzeczą możliwą zbliżenie się do prawdy, jeśli się nie uwzględni również innego punktu widzenia na sprawę niż mój. Prawda, zwłaszcza prawda religii, jest tak bogata, że wymaga spojrzenia z wielu stron. I stąd toczy się dialog z innymi religiami, z innymi wyznaniami chrześcijańskimi. Ten dialog nie ma charakteru politycznego, nie chodzi o osiągnięcie jakiejś sztucznej jedności. Chodzi o to, że od nich możemy się – i musimy się także – wiele nauczyć. Ja nie wiem, kim jestem, dopóty, dopóki nie spytam drugiego, trzeciego i nie skonfrontuję mojego widzenia z widzeniem innych ludzi. Dialog jest koniecznym elementem, koniecznym środkiem naszej drogi do prawdy”.
Przeszkodą na drodze dialogu chrześcijaństwa ze współczesnym światem są rozmaite uprzedzenia, emocje, także pokusa władzy czy nieporozumienia wokół niektórych pojęć. Tischner podkreśla, że aby móc prowadzić taki dialog, trzeba się najpierw wsłuchać w głosy tego świata. „Bo dialog to bardziej umiejętność słuchania niż umiejętność mówienia. Wydaje mi się, że współczesny człowiek potrzebuje przede wszystkim tego, żeby nam o sobie opowie-dzieć. Ten człowiek, zagubiony w rozmaitych samotnościach, pragnie ubrać w słowa te swoje przeżycia. I samo ubranie w słowa jest już próbą wyzwolenia się z więzów tych przeżyć. I temu człowiekowi często nie trzeba wiele mówić; trzeba umieć go słuchać”.
Autor „Księdza na manowcach” przypomina w tym kontekście postać Sokratesa, europejskiego mistrza dialogu, „o któ¬rym mówiono, że był >>anonimowym świętym<<, bo chociaż nie znał Chrystusa, ale jego dusza z natury była chrześcijańska. Otóż Sokratesowi przydarzyła się następująca przygoda: jeden z jego przyjaciół poszedł do świątyni i zapytał bogini, kto też jest najmądrzejszy w Atenach. Bogini odpowiedziała, że najmądrzejszy jest Sokrates. Przyjaciel przyszedł do Sokratesa i powiedział mu o tym. Sokrates poczuł się w niemałym kłopocie. Nie czuł w sobie specjalnej mądrości. Nie sądził, że jest najmądrzejszy w Atenach. Ale z drugiej strony nie chciał zaprzeczyć bogini. Skoro bóstwo tak powiedziało, nie wypada przeciwstawiać się bóstwu.
Zaczął więc sprawdzać. Chodził od człowieka do człowieka i sprawdzał jego mądrość. Rozmawiał z poetami, rozmawiał także z politykami. Politycy wydali mu się jacyś tacy bardzo mądrzy. I zaczął ich pytać, czy też oni wiedzą, co to jest cnota, co to jest prawda. A kiedy ich zaczął coraz bardziej przyciskać, okazało się, że nie wiedzą. Wydaje się im, że wiedzą, a w gruncie rzeczy nie wiedzą. I zakończył to poszukiwanie następującą refleksją: >>Chyba jednak ja jestem o tę odrobinę mądrzejszy od polityków, bo jak czegoś nie wiem, to mi się też nie wydaje, że wiem<<”. Sądzę”, podsumowuje ks. Tischner, „że jest to znakomity punkt do naszego współ¬czesnego dialogu ze światem. Jeśli czegoś nie wiemy, niech się nam przynajmniej nie wydaje, że wiemy”.