„To wielka, piękna rozmo­wa: żywi rozmawiają z umarłymi. W tej rozmowie okazuje się, że ci, co umarli, często są bar­dziej żywi, niż ci, którzy pozostali przy życiu”, tak w Dzień Zaduszny 1980 roku mówił w Starym Sączu ks. Józef Tischner.

W najbliższych dniach będziemy częściej odwiedzać cmentarze, na których leżą nasi bliscy, przyjaciele, nauczyciele, bohaterowie przeszłości, ludzie, których uznawaliśmy i uznajemy za swoje autorytety. W kazaniu wygłoszonym w niedzielę 2 listopada 1980 roku ks. Tischner przypomina o tym, że na cmentarzach toczy się szczególna rozmowa – rozmowa między żywymi i umarłymi.

„Dzisiejsza niedziela jest Dniem Zadusznym. W Dniu Zadusznym spotykamy się z naszymi bliskimi na cmentarzach, nad ich grobami. Miejsce na cmentarzu było kiedyś dla nas miejscem pożegnania. W tym miejscu na cmentarzu żegnaliśmy bliskich, rzucaliśmy kawałki ziemi na ich trumny jako ostatni gest ludzkiego miłosierdzia. Cmentarze to zazwyczaj miejsca pożegnań, miejsca wspom­nień, miejsca łez, żalu, często miejsca rozpaczy. Ale w Dzień Zaduszny cmentarze zmieniają sens, zmieniają charakter. Nie są już miejscem pożegnań, ale miejscem spotkań. W Dniu Zadusznym mamy się raz jeszcze spotkać z tymi, którzy nas poprzedzili. Idziemy na cmentarz nie po to, ażeby żegnać, ale idziemy po to, ażeby spotkać.

Idziemy tam przede wszystkim z modlitwą. Modlitwa, jak wiemy, jest rozmową z Bogiem. W Dniu Zadusznym raz jeszcze polecamy Bogu dusze naszych blis­kich. Rozmawiamy z Bogiem o nich. Prosimy Boga o miłosierdzie nad nimi. Prosimy Boga o to, ażeby światłość wiekuista im świeciła. Ale Dzień Zaduszny to nie tylko dzień modlitwy i rozmo­wy z Bogiem. To także dzień modlitwy i dzień rozmowy ze zmarłymi. Idziemy na cmentarz także po to, ażeby z nimi rozmawiać. Nie tylko o nich, ale i z nimi. Rozmawiamy z naszymi przodkami. Rozmawiamy z tymi, którzy nas poprzedzili. Rozmawiamy z umarłymi.

To wielka, piękna rozmo­wa: żywi rozmawiają z umarłymi. Ale w tej rozmowie okazuje się, że ci, co umarli, często są bar­dziej żywi, niż ci, którzy pozostali przy życiu. Umarli żyją. Umarli mówią. Umarli opowiadają. Jest w naszym życiu jakieś wielkie dziedzictwo umarłych. Umarli coś nam pozostawili, pozostawili nam jakieś dziedzictwo. Pozostawili nam domy, pozostawili nam miasta, pozostawili nam drzewa ich ręką sadzone, pozostawili nam uprawiane ich ręką pola. Pozostawili nam naszą mowę: to oni uczyli nas mówić po polsku, to oni uczyli nas modlitwy. W nas jest dziedzictwo umarłych. Jesteś­my spadkobiercami. Idziemy dzisiaj na cmentarze po to, ażeby o tym dziedzictwie ze zmarłymi poro­zmawiać. O tym, co oni nam pozostawili.

Słowacki mówił, że >>pozostanie po mnie ta siła fatalna, co mnie żywemu na nic, jeno czoło zdobi, lecz będzie trwała po mnie, twar­da, nieustanna, aż was, zjadaczy chleba, w aniołów przerobi<<. Dziedzictwo zmarłych – to, co oni nam zostawili – to jest ta >>siła fatalna<<. Ta siła, która pozwala, która zmusza do tego, ażeby zjadaczy chleba przerobić w aniołów.

Idziemy na cmentarz, aby rozmawiać ze zmarłymi o ich dziedzictwie. Mamy wrócić z tego  cmentarza przemienieni, bardziej wierni temu dziedzictwu. Dlatego Dzień Zaduszny to także dzień wierności. Dzień wielkiej wierności. Mamy być wiernymi. Mamy być wierni przodkom. Mamy być wierni ich grobom, wierni ich pamięci. To jest dzień rozliczania się z naszej wierności. Staniemy nad grobami bliskich z tym wielkim pytaniem: czy jestem wierny? Staniemy nad grobami tych, którzy umarli przedwcześnie, w czasie wojny. Młodzi, poświęcili swoje młode życie… Czy jesteśmy wierni? Staniemy nad grobami naszych mistrzów, naszych nauczycieli. Wszę­dzie z tym pytaniem: jak ma się sprawa z moją wiernością?

Pamiętajmy o tym. Dzień Zaduszny to nie tylko dzień modlitwy za zmarłych, to także dzień modlitwy i rozmowy ze zmarłymi. O czym ta rozmowa ma być? O naszej wierności. O tym, czy jesteśmy wierni – wierni grobom, wierni trumnom, wierni wielkiemu dziedzictwu, które po sobie zostawili. Amen”.

Tekst homilii pochodzi z książki „Wiara ze słuchania. Kazania starosądeckie 1980-1992”.

Autorem zdjęcia jest Adam Walanus.