„Czy świecka epoka oznacza koniec religii?” – pytają redaktorzy „Znaku” w październikowym numerze pisma. Punktem wyjścia do dyskusji nad tak postawionym pytaniem jest wystąpienie Charlesa Taylora podczas tegorocznych Dni Tischnerowskich. W numerze znaleźć też można m.in. rozmowę z laureatką Nagrody Znaku i Hestii im. ks. J. Tischnera – Janiną Ochojską-Okońską.
„Świeckiej epoce” Charles Taylor poświęcił obszerną monografię; w Krakowie podczas Dni Tischnerowskich przedstawił jedynie zarys swojej koncepcji. Najogólniej mówiąc, kanadyjski filozof twierdzi, że świecka epoka, w której żyjemy, nie oznacza końca religii ani duchowości. Stanowi ona raczej kolejny kontekst, w którym wiara szuka sobie nowych ścieżek. Taki też był tytuł wystąpienia Taylora podczas Dni Tischnerowskich: „Świecka epoka i różne ścieżki wiary”. Od zapisu tego wystąpienia najnowszy „Znak” rozpoczyna dyskusję na temat współczesnego napięcia między religijnością i świeckością. Czy Taylor ma rację, interpretując procesy sekularyzacyjne jako kolejny etap w rozwoju ludzkości, który nie musi wcale doprowadzić do zaniku religijności? Czy różne ścieżki wiary, jakie pojawiają się w świecie chrześcijańskim, są zagrożeniem dla jego spójności? Pytań jest wiele, a odpowiedzi na nie – w zgodzie lub w sporze z Taylorem – poszukują zaproszeni przez „Znak” teologowie i filozofowie: ks. Wojciech Bartkowicz, ks. Andrzej Draguła, o. Jan Andrzej Kłoczowski, Michał Łuczewski, Michał Masłowski, Krzysztof Mech, Piotr Sikora i ks. Robert J. Woźniak.
W rubryce „Rozmowy znaczące” można natomiast przeczytać obszerny wywiad z Janiną Ochojską-Okońską zatytułowany „Każdy chce żyć w lepszym świecie”. Rozmowę przeprowadził Kai Bumann, dyrektor artystyczny Filharmonii Bałtyckiej, w ramach organizowanego przez siebie cyklu spotkań „Polska – kraj nadziei”. Janina Ochojska-Okońska, założycielka i prezes zarządu Polskiej Akcji Humanitarnej, jest laureatką Nagrody Znaku i Hestii im. ks. J. Tischnera w kategorii inicjatyw społecznych. W publikowanej przez „Znak” rozmowie mówi m.in. o tym, jak ogromne znaczenie w pomaganiu ma wiedza społeczeństw o sytuacji w różnych krajach. Polacy są ciągle narodem bardzo ofiarnym, ale o świecie wiedzą niewiele, twierdzi Ochojska. Gdyby zdawali sobie sprawę, jak ogromne są potrzeby ludzi w tzw. Trzecim Świecie i jak stosunkowo niewielkim kosztem można je zaspokoić, być może jeszcze bardziej angażowaliby się w akcje pomocowe.
„Wierzę, że każdy z nas może mieć wpływ na to, co się dzieje w świecie. Rzeczywistość można zmieniać nawet za pomocą małych gestów”, mówi szefowa PAH-u. „Uratowanie jednego tylko człowieka może, w skali całego globu, wydać się czymś małym, ale kiedy ten człowiek ma twarz i kolor włosów, kiedy wiemy, że jest wysoki lub niski, młody lub stary, jednym słowem: kiedy jest to konkretny człowiek, widzimy wtedy, jak wielką wartością jest jego życie. Wyobraźmy się, że dziś z głosu umrze dwadzieścia pięć tysięcy fantastycznych ludzi, którzy mogliby nam wiele dać lub po prostu przeżyć pięknie życie. Umrą dlatego, że w miejscu, gdzie mieszkają, nie ma wystarczającej ilosci jedzenia, podczas gdy w wielu krajach wyrzucamy tony żywności”.