„Polska jest tako, jakiś jest ty”. Najnowszy numer ukazującego się w USA „Tatrzańskiego Orła” (2/2016) publikuje list, jaki ks. Józef Tischner przysłał do redakcji latem 1988 r. Tischner dziękował w nim za życzliwe słowa pod jego adresem opublikowane na łamach pisma.

W 1987 r. ks. Józef Tischner otrzymał Nagrodę Fundacji Alfreda Jurzykowskiego, przyznawaną twórcom pochodzenia polskiego za wybitne osiągnięcia w dziedzinie kultury i nauki, i z tego powodu nazywanej „polskim Noblem”. Uroczystość wręczenia nagrody odbywała się w Nowym Jorku. Relację z niej zamieściło m.in. ukazujące się w Stanach Zjednoczonych pismo „Tatrzański Orzeł / The Tatra Eagle”.
Wdzięczny za serdeczne słowa pod swoim adresem, ks. Tischner wysłał list z podziękowaniami do redaktora naczelnego „Orła” Jana W. Gromady. Treść listu opublikowana została w najnowszym numerze pisma. Czytelnikom nie znającym góralskiej gwary wyjaśniamy, że „bausy” to gwarowe określenie bakobrodów (lub wąsów):

Moi Ostomili!

Trza by dziękować za porządkiem. Ale jagze tu porządek utrzymać, kie się telo myśli do głowy ciśnie?! Nopirwyj za artykuł w „Orle” o mojej personie, coście go napisali skróny nagrody, jakóm mi przyznali w Amaryce. No nie powiem… Jakby to pedzieć… Kie muzykant Zwyrtała z opowieści Tetmajera naloz sie w niebie i zacón grać, i kie janiołki zawołały „Isz, isz, jak to pięknie gra”, to sie Zwyrtale – jak pise Tetmajer – „bausy ziżyły”. Telo beł rod. No i nie skłamiem, ba prowde powiem: kiek cytoł to, coście o mnie napisali, to mnie to samo. Jesce mi się teroz iżom, kies e zboce.
Myślym se tez: jakby dać Wóm znać, ze o Wos cęsto zbacuje? I zrobiyłek tak. Miołek w Ludzimierzu kozanie w nocy, kie delegacja Amerykańskiego Związku Podhalan była hań z pielgrzymkom. I godołek to i owo. Godołek tyz o tym, co to jest Polska. Śpiwomy: „Jesce Polska nie zginęła, póki my żyjemy”. Godołek: „Polska jest tako, jakiś jest ty”. I wtedy zbocyłek se Wos, Wos i wielu takich, podobnych. I tych, co sóm w kraju, i tych, co sóm poza jego granicami. I godołek: „Pozdrówcie tu ode mnie Jana Gromade seniora i całóm jego rodzine. To dzięki takim, jak oni, jeszcze Polska nie zginęła”. Kazanie jest nagrane. Mo je probosc z Ludzimierza. Pewnie Wóm prześle. Cobyście wiedzieli, jak jest.
A co sie tycy tej sprawy, o wtoryj pisecie, to Wóm napisym przez przypowieść. Seł roz jedyn baca z jarmaku i niósł we worku na plecach psy. A co chwila strząsał tym workiem. I wte robił sie w środku strasny jazgot.. „E, cos tak bardzo trzęsiecie tymi psami?” „No jak ich spokojnie niese, to mnie gryzóm, a jak potrząsne, to sie gryzóm między sobóm i jo móm spokój”. Ale teroz, tak mi sie widzi, ze się trochę zmieniło. Baca se siod i głosko worek. A pieski krzycóm: „Cemuz to, baco, tamtego głoskacie, a mnie nie?”. Ale tak cy tak, na jedno wychodzi.
Ostomilsi moi. Przesyłóm Wóm trochę psiorki z polany. Scęść Wóm Boze!

Ks. Józef Tischner, Łopuszna, 18 VII 1988