Ponieważ zaczęły się wakacje, przez najbliższe tygodnie dla wszystkich, którzy wypoczywają, i tych, którzy wypoczywać nie mogą, będziemy publikować anegdoty związane z ks. Tischnerem. Dziś dwie kolejne.

W październiku 1992 roku w felietonie zatytułowanym „Wychować nie miał kto…?” („Hale i Dziedziny”) Tischner opisywał ówczesne życie polityczne na Podhalu. Ubolewał, że choć ludzie w tym regionie interesują się polityką, nie ma tam organizacji politycznych. „Partie pojawiają się dopiero przed wyborami. Ale na plakatach. Będą wzywać: >>Głosujcie na listę numer 67, bo ona jest lepsza od listy numer 24!<<. I ja znów stanę przed plakatem i znów usłyszę nad uchem głos kolegi z lat szkolnych: >>Józek, tyś ucóny, nie wies, jako jest róźnica miedzy listą 24 a 67?<<. A ja mu odpowiem: >>Róźnica wynosi 43. Tak nos ucyli w skole<<. I obydwaj poczujemy się jednakowo zrobieni w durniów”.

W 1993 roku na spotkaniu w Częstochowie ks. Tischner komentował pojęcia sacrum i profanum. Mówił m.in. o tym, że zło bywa fascynujące. „Jak w jasełkach graliśmy, to każdy chciał być diabłem”, wspominał. „A od anioła to się każdy odrzekał. Ja nawet jak raz byłem świętym Mikołajem, to z trudnością wytrzymałem dwie godziny, żeby nie nakląć”. „Aniołowie są nudni”, dopowiedziała z boku gospodyni spotkania. „Taka jest hipoteza robocza, pani Aniu”, mówi Tischner. „Może to nie jest do końca prawdziwe”.