„Bo >>nie przyszedł Bóg na świat po to, ażeby świat potępić, ale po to, aby go zbawić<<. I ty także nie przyszedłeś na świat po to, ażeby świat potępiać, ale po to, aby go zbawiać”. W czasie gorących dyskusji o miejscu krzyża w przestrzeni publicznej przypominamy kazanie ks. Józefa Tischnera wygłoszone w święto Podwyższenia Krzyża 14 września 1986 r.

Uwaga nasza kieruje się dziś w stronę Golgoty. Musimy pamiętać, myśląc o krzyżu, że na Golgocie były trzy krzyże, a wśród tych trzech krzyży jedynie z jednego krzyża płynęło na świat zbawienie. Jak z tego widać, krzyż krzyżowi nierówny. Jeśli można powiedzieć, że każdy człowiek jest w życiu krzyżowany na jakimś krzy­żu, to trzeba zapytać, na jakim krzyżu jest się krzyżowanym.
Zwróćmy uwagę na pierwszy krzyż: krzyż człowieka zbuntowanego. Musimy jeszcze i o tym wiedzieć, że śmierć krzyżowa była prze­znaczona dla przestępców politycznych, czyli dla tych, którzy się zbuntowali przeciwko władzy. A więc wszyscy trzej ukrzyżowani ludzie byli oskarżeni o bunt przeciwko rzymskiemu państwu. Na jednym z krzyży było napisane: „Król żydowski” – bo „robił się królem”. Ale inne krzyże były krzyżami także z podobnego powodu. A więc dla Rzymian, dla krzyżujących, na tych krzyżach wisieli bunto­wnicy. Ponosili karę za bunt przeciwko prawowitej władzy. Tak traktowali krzyże ci, którzy krzy­żowali.
Na pierwszym krzyżu wisi człowiek, który się buntuje. Zbuntował się przeciwko władzy i ta władza go ukarała. A teraz buntuje się także przeciwko Bogu. Woła z tego krzyża: „Jeżeli jesteś Chrystusem, spraw, abym zstąpił z krzyża”. Mogłeś uzdrawiać, mogłeś wskrzeszać, mogłeś uciszać burzę na morzu, dlaczego nie możesz zrobić tego, abym zstąpił z tego krzyża? Jest to postawa człowieka, który się przeciwko krzyżowi buntuje. Każdy z nas ma w sobie coś ze zbuntowanego złoczyńcy.
Ale z drugiej strony krzyża Chrystusa wisi inny człowiek. Ten człowiek modli się, prosi Boga o przebaczenie. Otrzymuje obietnicę: „Dziś będziesz ze Mną w raju”. Ten krzyż, na którym zawisł, czegoś go nauczył, zmienił go. Czego go nauczył? Jak go zmienił? Ten człowiek był zło­czyńcą, był buntownikiem. Być może wydawało mu się, że jest mocny, silny, że włada bronią tak dobrze, iż jest niezwyciężony. Ale krzyż nauczył go pokory. Cierpienie nauczyło go rozumieć, że jest tylko człowiekiem. I być może w nas także jest taki krzyż: krzyż, który uczy nas pokory. Uczy nas tej wielkiej prawdy, że nasze siły są skończone, ograniczone, że jesteśmy tylko ludźmi. Być może nam także potrzebny jest krzyż po to, abyśmy zrozumieli prawdę o sobie.
Ale te dwa krzyże to nie jest jeszcze ten krzyż najważniejszy – krzyż Chrystusowy. Zobaczmy, co się dzieje na tym krzyżu. Słychać głos. Głos, który – jeżeli go dobrze rozumieć – budzi zgrozę i trwogę. Na tym krzy­żu słychać: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?”. Jeszcze przed chwilą, przed paroma go­dzinami, paroma dniami, modlił się ten Człowiek do Boga, prosząc: daj Mi świadectwo, potwierdź moje przesłanie. Na Górze Przemienienia apostołowie słyszeli: „Ten jest Syn mój umiłowany, Jego słu­chajcie”. A teraz słychać: „Boże mój, Boże, czemuś Mnie opuścił?”. Ten krzyż jest krzyżem, z które­go płynie w pewnym momencie rozpacz. Jakby wszystko zostało stracone, jakby wszystko zostało przekreślone. Z tego krzyża słychać głos rozpaczy. Ale za chwilę odzywa się inny głos i mówi: „W ręce Twoje oddaję ducha mojego”. Jak gdyby rozpacz została przezwyciężona. Przyszła nadzieja. Ten krzyż stał się krzyżem nadziei. Uczy nas o zbawieniu. Uczy nas tego, jakimi drogami chodzi po świecie zbawienie.
Drodzy moi, każdy człowiek, każdy z nas, ma w swojej duszy te trzy krzyże. Te trzy krzyże są człowiekowi potrzebne, ażeby go nauczyły dróg zbawienia. Jest w duszy człowieka ten krzyż, który powoduje, że człowiek buntuje się przeciwko Bogu, przeciwko światu. I jest w du­szy człowieka ten krzyż, który uczy człowieka pokory, prawdy o sobie. I jest w duszy człowieka ten trzeci krzyż, krzyż, z którego ma na człowieka spłynąć nadzieja. To jest bardzo ważna sprawa. Bo każdy człowiek niesie na swoich plecach jakiś krzyż. Człowiek powinien rozumieć sens tego krzyża.
Może to jest ten pierwszy krzyż: krzyż zbuntowanego złoczyńcy. Tragedią tego krzyża jest to, że rodzi wciąż nowe krzyże. Zbuntowany złoczyńca chce się pozbyć krzyża, a w gruncie rzeczy dzieje się coś przeciwnego: zrzuca jeden krzyż, a na jego miejsce przychodzi drugi, trzeci, dziesiąty. I tak jest czasem w życiu człowieka, że chce się pozbyć jednego krzyża, buntuje się przeciwko temu jednemu krzyżowi, a w zamian za to przychodzi na niego dziesięć krzyży jeszcze cięższych. Znaczy to, że nie zrozumiał sensu krzyża, że jest jak ten łotr, który chcąc się z krzyża wyzwolić, mnożył sobie krzyże na plecach.
Ale jest w twoim życiu może także ten drugi krzyż: ten krzyż, który ma cię nauczyć prawdy o sobie. Jesteś tylko człowiekiem. Jesteś tym, kim jesteś. Masz dwie ręce, dwie nogi, masz dwoje uszu i dwoje oczu. Jedni widzą lepiej, drudzy gorzej. Jedni słyszą lepiej, drudzy gorzej. Jedni chodzą szybciej, drudzy wolniej. Człowiek nie przeskoczy samego siebie – jest, jaki jest. Dlatego nie powinien udawać kogoś, kim nie jest. Ten łotr udawał kogoś, kim nie był, i to go zaprowadziło na krzyż. Ale na krzyżu odkrył prawdę o sobie. Krzyż stał się dla niego wielką szkołą prawdy. Więc może ten twój krzyż jest także dla ciebie szkołą prawdy. Ucz się zatem tej prawdy o sobie, a im prędzej się nauczysz, tym mniejszy będzie ten drugi krzyż.
I wreszcie jest ten trzeci krzyż: krzyż Chrystusowy. Ten krzyż, o którym Ewangelia mówi, że „z niego płynie zbawienie” na świat. Bo „nie przyszedł Bóg na świat po to, ażeby świat potępić, ale po to, aby go zbawić”. I ty ta­kże nie przyszedłeś na świat po to, ażeby świat potępiać, ale po to, aby go zbawiać. Aby niosąc swój krzyż, przyczyniać się do zbawienia świata. Cóż ci powiedzieć o tym trzecim krzyżu? Ten trzeci krzyż jest wielką tajemnicą. Jest to ogromna tajemnica. Można powiedzieć o nim tylko tyle, że tego trzeciego krzyża nie niesiesz sam, ale niesiesz go z Chrystusem. Że idziesz z tym krzyżem drogą, którą już Chrystus przeszedł. Nie jesteś sam. Więc kiedy mówisz: „Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?”, to musisz pamiętać, że słowa te były już kiedyś wypowiedziane. Nie pierwszy tych słów używasz. Musisz też pamiętać, że po tych słowach nastąpiły drugie słowa: „W ręce Twoje oddaję ducha mo­jego” – oddaję życie moje. W ręce Twoje oddaję siebie! Po tych słowach przyszedł głos nadziei. I w ten sposób dokonywało się zbawienie świata.
Dlatego, moi drodzy, w tę dzisiejszą niedzielę, w któ­rą obchodzimy święto Krzyża Chrystusowego, każdy z nas powinien zadać sobie to jedno ważne pytanie. Niesiesz krzyż. Zapytaj: z kim go niesiesz? Z łotrem zbuntowanym? Ze złoczyńcą nawróco­nym? Czy z Jezusem Chrystusem?