„Chrześcijaństwo przestało adekwatnie do swego potencjału przekładać się na wysoką kulturę, bo trudno do niej zaliczyć np. ogromny pomnik Chrystusa w Świebodzinie”, mówi dominikanin o. Paweł Gużyński w wywiadzie opublikowanym przez „Gazetę Wyborczą” (z 18 lutego 2011 r.). „Mimo to uważam, że wciąż każdą diecezję stać na swojego ks. Tischnera – otwartego na dialog, na wysokim poziomie zarówno duchowym, jak i intelektualnym”.

W obszernym i bardzo ciekawym wywiadzie („Zakaz słuchania Radia Maryja może być pokutą”) o. Gużyński, prowadzący w stacji Religia TV program „Rozmównica”, zwraca uwagę na nieumiejętność porozumiewania się Kościoła w Polsce z wiernymi i ludźmi stojącymi poza. „Boimy się nieczystości, która przychodzi z zewnątrz. I, niestety, ta obawa często nas pokonuje. To archetypiczne zachowanie ludzkie: Kościół woli nieraz nie dotykać tego >>brzydkiego<< świata, nie rozmawiać z nim. Jednak chętnie moralizujemy, przybieramy wygodną pozę mentora. Mądra postawa wydaje się być inna – cierpliwie wysłuchać każdego pojedynczego człowieka i zaproponować mu choćby małe, lecz możliwe dla niego w danej chwili kroki. I oczywiście tymi małymi krokami autentycznie się z nim cieszyć. (…) Mamy oczywiście wymagające zdanie, np. o in vitro, antykoncepcji, ale nie musimy z tego powodu ze wszystkiego i dozgonnie wykluczać tych, którzy mają wątpliwości”.
Duchowny zwraca uwagę, że hierarchowie „lubią występy w stylu: napiszmy list i powiedzmy, jak powinno być. A w codziennej praktyce potrzeba cierpliwej, długotrwałej pracy, do której chętnych nie widać. (…) Biskupi w diecezjach, owszem, jeżdżą n odpusty, wizytacje i zamiast głosić Dobrą Nowinę, żywe Słowo Boże, uderzają zwykle w wysokie bogoojczyźniane tony. Polska nam zbawienia nie da, ono od Boga przychodzi”, konkluduje.
„Chrześcijaństwo przestało adekwatnie do swego potencjału przekładać się na wysoką kulturę, bo trudno do niej zaliczyć np. ogromny pomnik Chrystusa w Świebodzinie”, mówi w zakończeniu rozmowy o. Gużyński. „Mimo to uważam, że wciąż każdą diecezję stać na swojego ks. Tischnera – otwartego na dialog, na wysokim poziomie zarówno duchowym, jak i intelektualnym. Stać nas na to, jeśli tylko zaczniemy robić użytek z własnego dziedzictwa. Musimy jednak zmienić tę nadętą zasługami – których nam nikt nie odmawia – tonację, na rzecz modelu kulturotwórczego”. Powinniśmy, twierdzi duchowny, troszczyć się o „zdrowy ferment kulturowy, którego ewidentnie potrzebuje cała dobra stara Europa”.