„Wiara, która rezygnuje ze swej siostry, zwątpienia, i nie przyjmuje do wiadomości jej krytycznych pytań, może wpaść w pułapkę fundamentalizmu i fanatyzmu lub utknąć w bagnie powierzchownej religijności”, mówi ks. Tomáš Halík w rozmowie z Anselmem Grünem, opublikowanej w książce „Bóg zgubiony”.

Co to znaczy wierzyć? Czy nadmiernie pewna swego wiara nie jest w gruncie rzeczy podobna do niewiary, która zamyka się na poszukiwanie Boga? Czy Bóg jest obecny w ateiście? I czy ateizm, jeśli jest żarliwym pytaniem o wiarę, nie jest jej wyznaniem? Na te i tym podobne pytania starają się odpowiedzieć Grün z Halíkiem. Do ich spotkania doprowadził teolog Winfried Nonhoff, on też jest moderatorem rozmowy zamykającej książkę. „Bóg zagubiony” ukazał się w języku polskim w tłumaczeniu Marka Chojnackiego nakładem Wydawnictwa WAM.

 

Oto druga część rozmowy zatytułowanej „Wiara w objęciach niewiary”:

Winfried Nonhoff: W obu ojca biografiach istotną rolę odgrywa spotkanie i konfrontacja z Carlem Gustavem Jungiem, ojcem psychologii głębi. W jakim stopniu odkrycia psychologii głębi mogą ukształtować w nas wyzwalające spojrzenie na wiarę, ateizm i religię?

Anselm Grün: Psychologia głębi Junga pomogła mi zaufać symbolom chrześcijańskim. Jung jest przekonany, że w każdej duszy ukryte są archetypiczne obrazy. I obrazy te są otwarte na Boga. Jung mówi o mądrości duszy, która wie, że jest w niej obecny Bóg. Dlatego z psychologicznego punktu widzenia warto zaufać mądrości duszy. Oczywiście można powiedzieć, że to jedynie trik naszej psychiki, starającej się w ten sposób nadać sens naszemu życiu w świecie. Psychologia głębi nie jest w stanie dowieść istnienia Boga. Ale obraz Boga jest wyryty głęboko w naszej duszy. Jako człowiek rozumny mogę ufać, że obrazom tym odpowiada pewna rzeczywistość, nawet jeśli nie mogę jej ująć ani opisać. Jung mówi też o nawracających wciąż fazach śmierci Boga i Jego znikania, po których następują zawsze nowe próby odnalezienia Go.

Tomáš Halík: Dla mnie odkrycie głębokiego wymiaru ludzkiej psychiki było też odpowiedzią na pytanie, dlaczego niektórzy „niewierzący” są mi bliżsi niż niektórzy „wierzący”. Są ludzie, którzy w głębi swojej duszy są otwarci na Boga; są na Niego otwarci nieświadomością, sercem, nawet jeśli z jakiegoś powodu w ich racjonalnym życiu (w świadomości) dominują argumenty przeciwko wierze. Są też i tacy, których świadomość oraz usta pełne są Boga, którzy powtarzają wciąż: „Panie, Panie”, choć ich serce jest od Niego daleko. Poza tym sformułowana przez Junga teoria „przedpołudnia” i „popołudnia” życia zainspirowała mnie do pewnej określonej interpretacji historii chrześcijaństwa – zdradzę tu tylko, że zagadnieniu temu poświęcona będzie książka „Popołudnie chrześcijaństwa”, nad którą właśnie pracuję.

Winfried Nonhoff: Nie jest przecież tak, że wiara raz na zawsze usuwa czy wyklucza wszystkie wątpliwości, mrok i kryzysy egzystencjalne. Stany te nie są wam obce. W jaki sposób oraz dlaczego zwątpienie i wiara, sceptycyzm i zaufanie są częścią naszego życia? Jak trwać w nadziei mimo bólu? Jak wiara staje się w mroku źródłem pocieszenia?

Tomáš Halík: Im głębiej człowiek wrasta w tajemnicę, którą nazywamy Bogiem, tym głębiej rozumie słowa psalmu: „Obłok i ciemność wokoło Niego” (Ps 97, 2). Dojrzała wiara musi mieć cierpliwość, by wytrzymać otwarte pytania i oścień zwątpienia. Na szczęście Biblia zawiera wiele tekstów – odnajdujemy je w Psalmach, w Księdze Hioba czy Koheleta – które użyczają słów naszym modlitwom także wtedy, gdy nasze gardła i serca są wyschnięte. Słońce to chowa się za chmury lub za horyzont, to się zza niego wyłania, i podobnie jest też ze światłem pewności religijnej.

Anselm Grün: Właśnie dlatego zwątpienie jest nieodłączne od wiary. Zwątpienie strzeże wiary przed spoczęciem na laurach tego czy innego systemu wierzeń. Wątpliwości zmuszają wiarę do nieustannych prób odpowiedzi na pytanie, co to znaczy naprawdę wierzyć w Boga, w życie wieczne. Co mam na myśli, gdy mówię o Bogu? Zwątpienie jest ościeniem, który wciąż na nowo oczyszcza moją wiarę z projekcji i z własnych wyobrażeń. Kiedy cierpię, gdy moje życie sprawia mi ból, gdy ból jest uporczywy i gdy ogarnia mnie ciemność, wiara nie jest tanim trikiem, dzięki któremu mogę nie brać tego wszystkiego poważnie. Jest natomiast jak szczelina, przez którą w moje zwątpienie, w mój mrok może się wedrzeć nadzieja. Wiara w ciemności nie jest pewnością, lecz nadzieją, której się mogę trzymać. List do Hebrajczyków definiuje wiarę następująco: „Wiara jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy” (Hbr 11, 1). W ciemności wiara daje zatem wytchnienie, którym jest moja nadzieja.

Winfried Nonhoff: Czy nie trzeba mieć wiele szczęścia, by trafić na rzeczywiście pytających i wojujących ateistów? Czy w naszym społeczeństwie nie przeważa raczej postawa obojętności, sytego braku zainteresowania? Jak je obudzić, jak dokonać zbawiennej prowokacji? Czy wiarę w Boga da się wyartykułować jako życiową prowokację, która jest człowiekowi niezbędna?

Tomáš Halík: Tak, spotkanie z kimś, kto z autentyczną pasją zmaga się z Bogiem, może być źródłem radości, gdyż tacy ludzie są często bliżsi Bogu niż konwencjonalni wierzący i konwencjonalni ateiści. Biblia uczy nas, że Bóg kocha tych, którzy z Nim walczą. Wobec ludzkiej mieszaniny miłości z nienawiścią, widocznej na przykład u Nietzschego, nie powinniśmy zrażać się ujadaniem nienawiści, gdyż szczekające psy strzegą często skarbu miłości, nawet jeśli jest to miłość zraniona. Czegoś podobnego nie znajduję jednak w aroganckiej pewności siebie nowego wojującego ateizmu, stanowiącego w jakiejś mierze zbanalizowaną wersję dawnego ateizmu naukowego, który po religii starych dobrych czasów (good old time religion) odziedziczył naiwność i nieokrzesanie, z jakim jego wyznawcy zabierali się do monopolizowania prawdy.

Podobnie trudno jest mi prowadzić dialog z apateistami, z ludźmi, którzy nie zawracają sobie głowy Bogiem na tyle, by chcieć Go negować. Tak, wiara musi być dziś prowokacją, która skłania do głębszego zastanowienia i dodaje odwagi do zadawania trudnych pytań. Sam Bóg przychodzi do nas często raczej w postaci pytania niż uspokajającej odpowiedzi. Jedna z paradoksalnych zalet dzisiejszych dramatycznych i pod wieloma względami tragicznych czasów polega na tym, że niosą one ze sobą wstrząsające przeżycia, wobec których tylko ludzie cyniczni potrafią spać spokojnie, nie stawiając pytań o sens.

Anselm Grün: Także i mnie dobrze rozmawia się z ateistami, którzy zadają pytania i zmagają się z Bogiem. Ich pytania są również moimi pytaniami, chociaż inaczej na nie odpowiadamy. O tym jednak możemy rozmawiać. Patrząc na wojujących ateistów, czuję, że dotyka ich i porusza pytanie o Boga; inaczej nie reagowaliby tak agresywnie. Doświadczam powagi ich argumentów. Także i ja mam problemy z sytą obojętnością. Czuję wówczas, że moje słowa o Bogu odbijają się od moich rozmówców jak od ściany, że nie stawiają sobie oni żadnych pytań o własne życie. Rozumiem wtedy, dlaczego dawni kaznodzieje tak chętnie mówili o piekle oczekującym słuchaczy. Mieli nadzieję, że w ten sposób przebiją się przez mur obojętności. Dziś jednak takie metody już nie skutkują. Obojętnym zaproponowałbym raczej wspólne spędzenie dwóch dni w ciszy. A potem moglibyśmy porozmawiać. Cisza konfrontuje człowieka z prawdą o sobie samym. Wówczas staje się możliwa rozmowa o tym, co istotne.

Winfried Nonhoff: Zarówno u siebie, jak też u innych ludzi, którzy ufają wierze, brak mi czasem radości, a może po prostu kompetencji niezbędnej do tego, by w sposób bezpośredni i prosty mówić o pięknie wiary, o jej walorach i sile. W czym – abstrahując od kontekstu – upatrujecie wyjątkową szansę wiary? A może w kwestii Boga nadszedł czas łagodnych wahań?

Anselm Grün: W moich wykładach i w rozmowach mówię oczywiście o wierze. Nie chcę nikogo nawracać; chcę jednak złożyć świadectwo o tym, co jest moim oparciem, co nadaje sens mojemu życiu. Opowiadam po prostu, jak radzę sobie z takimi problemami jak lęk, depresja, niezadowolenie, presja, gniew i zazdrość. Rozwiązania, które podsuwa wiara, są też rozwiązaniami, których nie powstydziłaby się dobra psychologia. Ale jest w nich coś więcej. Uwalniają mnie od presji, że wszystko muszę zrobić sam. Mówię o wierze, która mnie wspiera. Nie jestem sam. Rodzice, dziadkowie i niezliczone pokolenia przodków, którzy żyli z wiary, stoją za mną, okazując mi wsparcie. Opowiadam też o pięknie wiary, wyrażającym się we wspaniałej architekturze kościołów, w obrazach i figurach, w muzyce, która wiedzie nas ku transcendencji. Bez piękna wiary, ukazującego się w pięknie sztuki, moje życie byłoby uboższe. Nie jest to czas wahań, lecz czas na to, by bez skrępowania, swobodnie opowiadać o tym, co wspiera mnie w moim istnieniu. Fascynacja jest bardziej zaraźliwa niż nawracanie czy udowadnianie.

Tomáš Halík: Chcę, jak ojciec to mówi, ująć rzecz łagodniej i ostrożniej: najbliżsi uczniowie Jezusa przeżyli ekstazę piękna i chwały na górze Tabor, ale Jezus ostrzegał ich, by nie ulegali pokusie „budowania trzech namiotów”, zadomawiania się tam. Światło góry Tabor i mrok Ogrodu Oliwnego występują na przemian w życiu ludzi wierzących i w historii Kościoła; jak wynika z doświadczenia, doznania te nie muszą być ani równie intensywne, ani regularne.

Winfried Nonhoff: Przyjrzyjmy się raz jeszcze wielkiemu słowu „Bóg”. Czy moglibyście spróbować powiedzieć w kilku zdaniach, jakie doświadczenia życia, świata, społeczeństwa, a także i nas samych ujmuje, wyraża i ożywia to słowo?

Anselm Grün: Dla mnie Bóg jest gwarantem praw człowieka. Człowiek jest stworzeniem Bożym. Spotykam w nim nie tylko człowieka, lecz również kogoś, w kim mieszka Duch Boży. Bóg jest też gwarantem wolności. Czuwa nad tym, bym jako człowiek nie został sprowadzony do roli narzędzia, bym nie stał się przedmiotem coraz bardziej ekspansywnej ekonomizacji, lecz bym miał przestrzeń wolności, do której nikt nie ma dostępu. Święty Bóg czuwa nad tym, co we mnie święte. Święte jest to, co wyjęte ze świata, co należy jedynie do mnie, co obdarza mnie wewnętrzną wolnością wobec świata. Bóg jest dla mnie zarazem bezmiarem i pięknem. Gdy mówię o Bogu, poszerza się moje serce. Przeżywam tajemnicę, którą stanowi dla mnie ten świat, i tajemnicę mojego własnego człowieczeństwa. Bóg jest niewypowiedzianą tajemnicą. Gdy jestem otwarty na tę niewypowiedzianą tajemnicę, moje życie również staje się tajemnicze, głębokie, żywe i ciekawe. Nie żyję wówczas po prostu sobą, lecz sięgam tego, co ode mnie większe.

Gdy patrząc na społeczeństwo i na dzisiejszy świat, spoglądam ku Bogu, jest On dla mnie źródłem nadziei. Nadzieja nie pozwala mi popaść w pesymizm. Mimo wszelkich destrukcyjnych tendencji widocznych w naszym świecie mam nadzieję na lepszą przyszłość, na łaskę Bożą, nieustannie dokonującą w ludziach cudu nawrócenia i zmiany sposobu myślenia.

Tomáš Halík: Krótko mówiąc, słowo „Bóg” wskazuje na otwartość, głębię i zaskoczenie.

Winfried Nonhoff: Doświadczenie nieobecności Boga znają zarówno wierzący, jak i ateiści. W jakimś sensie jedni i drudzy patrzą w tym samym kierunku. Czy można powiedzieć, że wiara i niewiara to siostry? Rywalizujące ze sobą, ale połączone rodzinnymi więzami? Na czym polega trwałe znaczenie niewiary dla wiary i odwrotnie?

Anselm Grün: Każdy człowiek ma w sobie wiarę oraz niewiarę. Dla mnie krzyż to symbol objęcia. Krzyżując ręce na piersiach, obejmuję w sobie zarówno wiarę, jak i niewiarę. Obejmowanie niewiary powstrzymuje mnie przed zwalczaniem niewierzących. Kto nie obejmuje w sobie niewiary, tego zgorszy niewiara innych. Kto ją jednak w sobie przyjmuje, ten rozumie też niewierzących. Wiara i niewiara stają się dla niego siostrami. Siostry te w każdym z nas występują w innej konstelacji. U jednych silniejsza jest wiara, u innych niewiara. Ale oba te bieguny są w każdym z nas. Gdy to zrozumiemy, będzie się nam dobrze ze sobą rozmawiać. Niewiara zmusza moją wiarę do nieustannego stawiania pytania, w co naprawdę wierzę. Wiara jest dla niewiary wyzwaniem; nie pozwala niewierzącym zbyt jednostronnie i szybko poprzestawać na niewierze. W każdym człowieku istnieje też przeczucie wiary. W rozmowie z niewierzącymi pozwalam, by ich niewiara rzuciła mi wyzwanie. Zarazem jednak mam nadzieję, że moja wiara nieco zmiękcza ich niewiarę, pozwalając im w ich niewierze odkryć w sobie znaki wiary. Zaiste, i ja, i oni spoglądamy na Boga, który poza wszelkimi obrazami, poza wszelkimi argumentami oraz poza wiarą i niewiarą jest obecny jako wielka tajemnica, ku której wszyscy zmierzamy.

Tomáš Halík: Rzeczywiście, wszyscy wpatrujemy się w górę, której szczyt spowity jest chmurami, i nie tylko Bóg, lecz także przywódcy religijni czy prorocy wydają nam się bardzo dalecy. Oczekując, człowiek zawsze wystawiony jest na niebezpieczeństwo niecierpliwości, na pokusę tańca wokół złotego cielca. Stragany na dzisiejszym wielobarwnym targu religii pełne są „zastępczych bogów”. Bożki są ulubionym produktem wszechobecnego przemysłu rozrywkowego. Niektórzy nie słyszą już cichej muzyki boskiego milczenia. Ci zaś, którzy wystawieni są na doświadczenie milczenia Boga, Jego nieobecności, mogą do woli wybierać z bogatej oferty interpretacji tych doznań: Bóg nie istnieje lub nigdy nie istniał; Bóg umarł, odszedł, zostawił człowiekowi – na jakiś czas lub na zawsze – cugle władzy nad światem, przyrodą i historią. Ja wybrałem inne spojrzenie: wiara, miłość i nadzieja są dla mnie trzema postaciami cierpliwości wobec skrytości Boga.

Tak, wiara i zwątpienie są jak dwie siostry, które muszą wspierać się wzajemnie, balansując na wąskiej kładce nad przepaścią nieobecności Boga. Wiara, która rezygnuje ze swej siostry, zwątpienia, i nie przyjmuje do wiadomości jej krytycznych pytań, może wpaść w pułapkę fundamentalizmu i fanatyzmu lub utknąć w bagnie powierzchownej religijności. Zwątpienie, które nie ma odwagi zwątpić samo w siebie, które odsuwa od siebie duchowe i moralne impulsy wywodzące się ze świata wiary i traci fundament pierwotnej wiary w sensowność rzeczywistości, może skończyć jako cynizm lub zgorzknienie. Ci, którzy tłumią swoje zwątpienie, często projektują je na innych ludzi. „Dobra walka wiary” nie musi oznaczać zwycięstwa nad zwątpieniem już na tym świecie. Z reguły kończy się ona najpierw objęciem w uścisku tego, kto czeka na nas za granicą wszystkiego, co wyobrażalne.

 

Książkę „Bóg zagubiony” można zamówić tutaj.