„Z punktu widzenia filozoficznego ja wolę się porozumiewać z najbardziej niewierzącym personalistą, z hardcorowym ateistą, który drugą osobą nigdy nie posłuży się przedmiotowo, niż z utylitarystą, kto ma gębę wypchaną frazesami, także katolickimi”, mówił w grudniu 2015 do studentów Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego ks. Jan Kaczkowski.

 

Spotkanie ze studentami odbyło się w ramach fakultetu „Techniki komunikacji w relacji lekarz-pacjent” na niespełna cztery miesiące przed śmiercią ks. Jana. Trwało blisko dwie i pół godziny. Ks. Kaczkowski mówił m.in. o dwóch słowach na literę „p”, które opisują to, co w pracy hospicyjnej jest najważniejsze: personalizm i profesjonalizm. Personalizm przejawia się w rozmaity sposób, m.in. w tym, jak lekarz czy opiekun zwraca się do pacjenta. Duchowny przyznał, że „dostaje piany”, kiedy słyszy, jak do starszych osób opiekunowie zwracają się per „ty”, zdrabniają ich imiona lub traktują jako „babcię” czy „dziadka”. Nie lubi też, gdy sam, jako pacjent, jest pytany: „Jak się czujemy?” albo słyszy polecenie: „No to rozbieramy się…” „Wtedy mówię: Bardzo dobrze, to kto zaczyna – pani czy ja?”.

Częścią spotkania były oczywiście odpowiedzi na pytania. Ks. Jan mówił m.in. o tym, co dla niego znaczy śmierć szczęśliwa, dlaczego jest przeciwnikiem eutanazji i jaką rolę w opiece nad pacjentem odgrywa religia. Zachęcamy do obejrzenia całego spotkania i wysłuchania tego niezwykłego świadectwa profesjonalisty-personalisty.

 

Autorem zdjęcia – wykonanego podczas uroczystości wręczenia ks. Kaczkowskiemu Medalu Św. Jerzego – jest Adam Walanus.