„Od chaosu do kosmosu” – tak jeden z prowadzących określił sobotni koncert, podczas którego wystąpiły grupy teatralne i muzyczne z całej Polski. Wszystkie zaprezentowane utwory powstały z inspiracji myślą ks. Tischnera. Gwiazdą koncertu był zespół Trebunie-Tutki.

Sobota 27 kwietnia była czwartym i ostatnim dniem 13. Dni Tischnerowskich. Podobnie jak w poprzednich dniach, Scena im. St. Wyspiańskiego PWST wypełniła się widzami, którzy tym razem chcieli zobaczyć finalistów Ogólnopolskiego Przeglądu Artystycznego „Na Tischnerowską nutę”. Przegląd odbywał się pod honorowym patronatem marszałka województwa małopolskiego Marka Sowy. Środki na jego organizację pochodziły z Nagrody Województwa Małopolskiego Ars Quaerendi, którą Kazimierz Tischner i Stanisława Trebunia-Staszel otrzymali w ubiegłym roku „za wybitne działania na rzecz promocji i rozwoju kultury”. Do konkursu stanęło 17 zespołów, ostatecznie w finale znalazło się 10. Finałową dziesiątkę oceniało jury w składzie: Ewa Kaim, Anna Radwan-Gancarczyk, Katarzyna Śledź, Grzegorz Łukawski i Artur Więcek „Baron” (jako przewodniczący).
Koncert rozpoczął się z niewielkim opóźnieniem o godz. 10.30. Gości powitali Stanisława Trebunia-Staszel, która sprawowała artystyczną opiekę nad uczestnikami, oraz prezes Stowarzyszenia „Drogami Tischnera” Kazimierz Tischner. Imprezę prowadzili Wojciech Bonowicz i Maciej Kulig, który na wstępie odczytał fragment tekstu ks. Józefa Tischnera: „Największym bogactwem duszy człowieka jest prawda, jaką w tej duszy nosi. Prawda [ta] potem dojrzewa i wychodzi na zewnątrz. Wychodzi jako pieśń, wychodzi jako muzyka, wychodzi jako poezja. Nie zmarnujcie tej prawdy, bo jak ją zmarnujecie, zmarnujecie serce”. Ze względu na opóźnienie, spowodowane przeciągającą się próbą, Wojciech Bonowicz zaproponował, żeby przegląd nazwać „Od chaosu do kosmosu”. I rzeczywiście – mimo początkowej nerwowości koncert przebiegał później bardzo sprawnie.

Najpierw na scenie pojawiły się dwie grupy teatralne. Klub 4H „Iskra” z Ożarowa przedstawił widowisko „Kamienne serca, nieme twarze" inspirowane „Filozofią dramatu”. Starannie przygotowany i bardzo wzruszający występ artystów w białych strojach był gorąco oklaskiwany przez publiczność. Oklaskami przyjęto również zespół „Blask” z Woli, którego występ miał zupełnie inny charakter. Młodzi artyści zaprezentowali bowiem inscenizację skrzącej się humorem gawędy ks. Tischnera „Jak Arystoteles obalił Platona”.
Następnie scenę zdominowały utwory balladowe, wykonywane przy akompaniamencie gitary lub klawiszy. Zebranym zaprezentowały się kolejno: zespół „Dobre Brzmienie” z Poznania z utworem „Dialog”, duet „P.S.” z Wadowic z utworem „Człowiek jest takim drzewem”, duet „Trzy prawdy” z Chrzanowa z utworem „Ja i Ty” oraz zespół „EHoGa” z Bochni z „Pieśnią o wolności” (nazwa zespołu wzięła się stąd, że występują w nim przyszli ekonomiści, hotelarze i pracownicy gastronomii).

Kolejnym uczestnikiem przeglądu był Zespół „Regle” z Poronina, znany już publiczności Dni Tischnerowskich z prezentowanej przed kilkoma laty śpiewogry góralskiej „Naski świat”. Tym razem kilkupokoleniowy zespół prowadzony przez Marię Dawidek przywiózł do Krakowa widowisko zatytułowane „Być wiernym”. Na scenie mogliśmy zobaczyć ks. Tischnera prowadzącego rozmowę o miłości i wierności z córką kuzynki z Jurgowa, a dialogowi towarzyszyły występy taneczne i przyśpiewki. Z kolei grupa „Pod znakiem zapytania” z Wałcza przedstawiła widowisko inspirowane esejem „Ludzie z kryjówek”. Tym razem myśli ks. Tischnera pojawiły się w oprawie rockowej z choreografią opowiadającą o próbach wydobycia się z zamknięcia i pokonania dystansu miedzy osobami.

Gitary elektryczne towarzyszyły też kolejnemu występowi: zespół „Fenomelody” z Poznania zaprezentował rockową piosenkę „Śpiewogra” opartą na fragmentach pism ks. Tischnera. Przegląd zakończył się w stylistyce barowo-biesiadnej: na scenie pojawili się ubiegłoroczni zwycięzcy, „Tischner Band” z Limanowej, z nową kompozycją zatytułowaną „Śladami Tischnera”, która znów porwała publiczność. „Szkoda, że Iwan i Delfin nie chca śpiewać takich piosenek”, żartował Wojciech Bonowicz.
Jury udało się na naradę, a po przerwie na scenie pojawił się zespół Trebunie-Tutki. Znakomity, dynamiczny występ zawierał m.in. utwory z płyty „Tischner”, wielkie przeboje zespołu, a także utwór dedykowany zmarłemu niedawno Władysławowi Trebuni-Tutce. Publiczność głośno klaskała, a podczas bisów wstała, żeby śpiewać wspólnie z zespołem. „Trebunie-Tutki to wierni przyjaciele idei tischnerowskiej”, podkreślił Wojciech Bonowicz, który występ zespołu zapowiedział wspólnie ze swoim przyjacielem Łukaszem „Wiśnią” Waśniowskim (mężczyzną z zespołem Downa).

Potem ogłoszono werdykt – pierwsze i drugie nagrody oraz Grand Prix. Laureaci pierwszych nagród (wśród nich m.in. zespoły z Ożarowa i Woli) otrzymali statuetki wykonane przez uczniów Zespołu Szkół Plastycznych im. Antoniego Kenara w Zakopanem. Gran Prix jury przyznało zespołowi z Wałcza, chwaląc go za poszukiwanie nowej formy dla ujęcia myśli ks. Tischnera. Przegląd trwał w sumie przeszło pięć godzin i choć werdykt był żywo dyskutowany przez publiczność i uczestników, wszyscy podkreślali, że warto było wystąpić w tak pięknym miejscu jak Scena im. Stanisława Wyspiańskiego.

Nie był to jednak koniec Dni Tischnerowskich. O godz. 18 rozpoczął się bowiem zapowiedziany dzień wcześniej wieczór filmowy, który poprowadziła Jolanta Kogut, koordynator organizacyjny Dni. Kilkudziesięcioosobowa publiczność ze wzruszeniem obejrzała film Ignacego Szczepańskiego „Tak się toczy moja myśl”, a także przeprowadzoną przezeń rozmowę z ks. Tischnerem zatytułowaną „Czy filozofia jest potrzebna do zbawienia?” Salwy śmiechu wywołał fragment programu „Narody i stereotypy”, w którym ks. Tischner, omawiając stereotypy istniejące na Podhalu, opowiadał m.in. o wizycie pod Tatrami Michaiła Gorbaczowa. Inicjator „pierestrojki” zrobił na góralach dobre wrażenie, ale nie udało mu się do końca pokonać ich nieufności. „Ten Gorbaczow to nawet nieźle godo”, zauważyła jedna z kuzynek Tischnera, „ale to jednak Rusek”.

Dopiero po zakończeniu ostatniej emisji można było wreszcie odetchnąć i powiedzieć sobie: znowu się udało…