„Zło jest wszędzie rozpoznawane poprzez takie same tendencje, a dobro jako jego odwrotność również. Wszyscy ludzie opisują zło jako oddzielenie, dobro jako zjednoczenie, ze wszystkimi możliwymi uściśleniami tych słów. Nie ma ani jednej kultury, w której dobro odkrywano by w oddzieleniu, w nienawiści, w kalumnii”, pisze Chantal Delsol w swojej najnowszej książce „Czym jest człowiek?” (przekład Małgorzaty Kowalskiej). Publikujemy fragment rozdziału „Etyka, czyli powszechna intuicja normy”.

Uniwersalna figura zła i dobra

Różne szkoły spierają się od początku, w myśli wschodniej i zachodniej, szukając odpowiedzi na następujące pytania: Czy natura człowieka jest dobra, a zło pojawia się tylko przypadkiem? Czy zło jest zasadą, osobą, cechą negatywną? Jakie są sposoby osiągania dobra – jednostkowe czy zbiorowe, związane z mądrością czy z instytucjami? Odpowiedzi są kulturowe, ale spór toczy się także w obrębie każdej kultury.
A przecież, jak się wydaje, jedna pewność jest wspólna wszystkim kulturom: figura zła i figura dobra. Rozmyślnie umieszczam zło na pierwszym miejscu. Łatwiej jest rozpoznać zło niż dobro i życie moralne zaczyna się od oburzenia. Kiedy zajmujemy się antropologią, uderza to, że zło jest wszędzie rozpoznawane poprzez takie same tendencje, a dobro jako jego odwrotność również. Wszyscy ludzie opisują zło jako oddzielenie, dobro jako zjednoczenie, ze wszystkimi możliwymi uściśleniami tych słów. Nie ma ani jednej kultury, w której dobro odkrywano by w oddzieleniu, w nienawiści, w kalumnii.
W społeczeństwach pierwotnych moralność wyraża się w praktykowaniu rytuałów społecznych. Jest przede wszystkim „sztuką wspólnego życia”. Obejmuje obyczaje, dzięki którym członkowie plemienia pozostają związani ze sobą w prawidłowy sposób. Nie chodzi jeszcze o moralność wewnętrzną, uznaną przez jednostkową świadomość, bo jednostka jest jeszcze bardzo niewyraźna. Moralność jest formalistyczna, sprowadza się do nakazów, którym człowiek podporządkowuje się z powodu tradycji. Skądinąd ma ona na celu dobro grupy, jej ochronę i jej przetrwanie jako takiej, jeśli trzeba – ze szkodą dla innych grup. W Malezji „dobrze jest dokonać wendety, dobrze móc ofiarować narzeczonej ludzką głowę”. Złe jest zachowanie naruszające tabu, regułę społeczną, której celem jest utrzymanie wspólnoty.
My, ludzie nowocześni, sądzimy jednomyślnie, że ofiarowywanie swojej narzeczonej ludzkiej głowy nie jest zachowaniem moralnym. A jednak u dawnego człowieka i u ludzi współczesnych w grę wchodzi wciąż ta sama moralność, zmieniła się tylko skala „innego”, do którego moralność się stosuje. W tradycyjnych plemionach „inny człowiek” to zasadniczo członek tej samej wspólnoty, dlatego właściciel ludzkiej głowy, który w każdym razie był wrogiem, nie ma żadnej wartości w porównaniu z narzeczoną. Natomiast dla współczesnych grupa bliskiej przynależności liczy się nie bardziej niż cały świat, a „inny człowiek” odnosi się do wszystkich ludzi na Ziemi.

 

Społeczeństwa typu holistycznego również składają się z jednostek żywiących egoistyczne interesy, nawet jeżeli można przyjąć, że egoizm jest tam mniej wybujały niż w społeczeństwach indywidualistycznych. Reguły dobra polegają tam na odwróceniu każdego od jego interesów i nakierowaniu go na dobro wspólnoty. Zachowanie jest złe, kiedy rozbija ­wspólnotę.
W „negatywnej spowiedzi” z egipskiej „Księgi umarłych” złymi uczynkami, z jakich musi się tłumaczyć zmarły, stając przed trybunałem Ozyrysa, są między innymi zabójstwo, kradzież, niesprawiedliwość, nieposłuszeństwo. Czyny, które rozbijają więź społeczną. Zmarły idzie do piekła lub do nieba zależnie od swoich zasług. Musi więc poddać się sądowi boga umarłych, Ozyrysa, podczas ceremonii nazywanej „ważeniem dusz”. W rozdziale 125 „Księgi umarłych” znajdujemy „negatywną spowiedź”, której tekst grzebano wraz z ciałem, aby niczego nie zapomnieć: „Nie popełniłem niesprawiedliwości, nie ukradłem, nikogo nie zabiłem, nie byłem butny, nie byłem nieposłuszny, nie zabiłem świętego zwierzęcia, nie szpiegowałem, nie przechwalałem się, nie uprawiałem nierządu, nie byłem sodomitą ani pederastą”.
Dawne przemyślenia Chińczyków na tematy moralne pozwalają zobaczyć istnienie kolejnych nurtów, które często są ze sobą sprzeczne. Jednak zawsze pojawia się ta sama pewność: dobro polega na rezygnacji, dobrowolnej lub nie, z interesu jednostkowego dla obrony interesu wspólnego. Mencjusz, spadkobierca Konfucjusza, uznawał za postawę prawdziwie ludzką oburzenie i współczucie wobec cierpienia innego człowieka. Mówiąc, że człowiek jest „istotą etyczną”, wierzymy, iż jest on zdolny – zgodnie ze swoją naturą – uznać pierwszeństwo innego nad sobą. Zło to egoizm. Hsun Tzu tak opisuje zło i dobro: „W tym, co wrodzone ludzkiej naturze, jest miłość zysku; jeżeli człowiek podąża za tą skłonnością, pojawia się pożądliwość i rywalizacja, znika umiar i skromność. W tym, co wrodzone, jest nienawiść i zazdrość; jeżeli idziemy za tą skłonnością, pojawia się zbrodnia i oszczerstwo, znika lojalność i zaufanie”.
W „Teogonii” Hezjoda znajdujemy opis kilku następujących po sobie ras ludzkich. Pierwsza jest dobra i żyje „w radości i pokoju”. Druga rasa, srebrna, jest obdarzona, przeciwnie, „szaloną pychą”. Trzecia, brązowa, myśli tylko o „czynach nieumiarkowanych”. Czwarta, rasa bogów i półbogów, choć „bardziej sprawiedliwa i dzielniejsza”, ginie w wewnętrznej wojnie. Ostatnich ludzi (piąta rasa, żelazna) cechuje zło, które w nich zamieszkuje: niewdzięczność, niewierność, panowanie siły, zawiść. Dwoma najbrzydszymi alegorycznymi bóstwami, zbudowanymi z węży i potworów, są Niezgoda i Zawiść.
„Prace i dnie” kończą się opisem dobrego życia, które polega na uczciwości, szacunku dla innych, wierności, wielkoduszności i tak dalej.
W zaświatach ludzie będą sądzeni wedle swoich ziemskich uczynków.
W języku greckim „diabolos” znaczy dosłownie: „ten, który rozdziela, który rodzi nienawiść i zawiść”. Ogólniej mówiąc, diabeł jest przede wszystkim wielkim oszczercą, innymi słowy, tym, kto dzieli, podżegając ludzi do występowania przeciwko sobie. „Diabolè” oznacza: podział, kalumnia, kłótnia, wrogość. Jego przeciwieństwo, „sumbolè”, to zbliżenie, spotkanie, umowa, zobowiązanie, dlatego antytezą „diabolos” jest „sumbolos”, czyli symbol. W teologii chrześcijańskiej Szatan będzie tym, kto dzieli, sam będąc osobą podzieloną. Zło polega wciąż na przedkładaniu siebie nad wspólnotę, a państwo Boże stanowi wspólnotę w najpełniejszym sensie, którą każdy woli od siebie samego: „Dwojaka tedy miłość dwojakie państwo uczyniła: ziemskie państwo uczyniła miłość własna aż do pogardy Boga posunięta; niebieskie państwo uczyniła miłość Boża aż do pogardy samego siebie posunięta” (św. Augustyn, „Państwo Boże”).
Dzisiejsza moralność praw człowieka nie zrywa ciągłości: złe są wojna, dyskryminacja, rasizm i apartheid, w ogóle nienawiść, wszystko, co w taki czy inny sposób rozdziera wspólnotę, która stała się wspólnotą międzynarodową.
Tak więc historyczna ewolucja doprowadziła do poszerzenia grupy, której moralność nakazuje służyć, od plemienia po cały świat. Ale znaczenie zła i dobra pozostaje analogiczne we wszystkich czasach i we wszystkich miejscach. Żadna kultura nie czci boga, który niszczy i nienawidzi. Stałość charakterystyki dobra i zła świadczy o tym, że mamy tu do czynienia nie z cechą kulturową, lecz z własnością antropologiczną. Norma, która zmierza zawsze w tym samym kierunku, wydaje się wrodzona ludzkiemu sercu. Nie znaczy to, że zawsze czyni on dobrze, ponieważ chodzi właśnie o normę. Ale odczuwa skruchę tylko z powodu oddzielania się.
Rozmaitość kultur opiera się na różnych definicjach oddzielenia. Właśnie z tego powodu zachowania akceptowane w jednym miejscu nie będą akceptowane gdzie indziej. Albo zachowania akceptowane kiedyś nie będą akceptowane dzisiaj. Normy szczegółowe zmieniają się w czasie i przestrzeni, co zauważamy z wielkim niepokojem. Jeżeli etyka wydaje się tak względna, jaki sens można jej nadać? Trzeba mieć jednak zawsze na uwadze, że podstawowe tendencje nie są względne. Zależnie od miejsca i czasu zmienia się tylko ich zastosowanie do każdej szczególnej sytuacji.
Można więc stwierdzić, że istnieje nie tylko intuicyjna świadomość istnienia norm etycznych: to, co „lepsze” nie ma miejsca w rzeczywistości, lecz gdzie indziej, w powinności. Istnieje również powszechna intuicja dotycząca figury tego, co „lepsze” i „gorsze”, wszędzie definiowanej w kategoriach zjednoczenia i rozdzielenia. Można mieć więc pewność, że gatunek ludzki pojmuje te rozróżnienia w sposób intuicyjny, niezależnie od rozmaitych szczegółowych interpretacji, jakie może im następnie nadawać.
Ta intuicja jest tak silna, że trzeba kataklizmów, aby ją wymazać, a i wówczas udaje się to tylko tymczasowo. Po nazizmie nastąpił długi okres wyrzutów sumienia, który trwa do dziś.