Niniejsze kazanie ks. Tischner wygłosił w kościele sióstr klarysek w Starym Sączu w Poniedziałek Wielkanocny 7 kwietnia 1980 roku. Publikujemy je na progu rozpoczynającego się Wielkiego Tygodnia.

W dzisiejszej Ewangelii słyszeliśmy o dwóch sprawach: o Bogu i o człowieku. Mówi nam dzisiejsza Ewangelia o Bogu, o Jego sposobach rządzenia ludźmi, o sposobach rządzenia światem. W pewnym momencie nieznany przechodzień mówi do dwóch uczniów Chrystusa na drodze do Emaus: „Trzeba było, aby Syn Człowieczy cierpiał”. Trzeba było, aby się wypełniły Pisma. Prorocy to wszystko przepowiedzieli. I to „trzeba było” otwiera nas na tajemnicę Boga.
Co to znaczy: trzeba było? To znaczy, że wszystko, co się stało, zostało zapisane w Bożej księdze przeznaczeń. Bóg przewidział to wszystko. Bóg to wszystko zaplanował. Nie było w tym wszystkim żadnego przypadku. Włos z głowy człowiekowi nie spada bez woli Boga. „Cenniejsi jesteście niż wróble”. I dlatego wszystko było przewidziane. Wola Boga jest wolą, która rządząc światem, wszystko kieruje ku dobremu.
Wola Boga. Czymże jest ta wola Boga? Wola Boga jest pragnieniem dobra. Powiedział Chrystus o tym Bogu: „Jeżeli Go prosić będziecie o chleb, czyż poda wam węża?”. Chrystus o woli człowieka powiedział, że może ona za rzucony ku niej kamień odpłacić chlebem. To samo trzeba odnieść do woli Boga. Ta wola Boża, która pisze księgę ludzkich przeznaczeń, jest wolą, która za rzucony ku niej kamień odpłaca chlebem. Ze wszystkich zbrodni świata, ze wszystkich przestępstw, ze wszystkich grzechów rodzi się ofiara Syna Człowieczego. Za wszystkie kamienie, jakie człowiek rzuca w stronę nieba, Bóg odpowiada zesłaniem swojego Syna na ziemię i zbawczą ofiarą za człowieka. Taka jest wola Boga. Wola Boga, o której mówi się w Piśmie świętym, że jest miłością.
Ale jest tutaj także powiedziane coś o woli człowieka, o człowieku. Niestety, stare tłumaczenie Pisma świętego w tym fragmencie jest o wiele lepsze niż nowe. W starym tłumaczeniu słyszeliśmy, jak przechodzień wyrzuca uczniom, że są „głupi i leniwe¬go serca”. Tłumaczenie nowe zamiast „głupi”, mówi: „nierozumni”, jest łagodniejsze, delikatniejsze. Zamiast „leniwego serca” mówi: „nieskorego serca”. Złagodzono w nowym tłumaczeniu ostre sło¬wa starego tekstu. „Leniwe serce” – bardzo ciekawe powiedzenie dotyczące człowieka. Człowiek mo¬że mieć leniwe ciało: ciało ociężałe, ospałe, ciało, któremu się nie chce ruszyć z miejsca, ciało zmęczone. Ale może także mieć serce leniwe. Serce leniwe to takie serce, które przechodzi obok prawdy i nie zauważa jej. Serce leniwe to takie serce, które ma uszy ku słuchaniu, ale nie słyszy. Serce leniwe to jest takie serce, które ma oczy ku widzeniu, ale nie widzi. Serce leniwe jest sercem zatopionym, pogrzebanym w prochu ziemi. Jest tak głęboko zainteresowane tym, co ziemskie, że nie widzi spraw ani prawd najbardziej oczywistych. Zatroskane o to, co będzie jutro, co się stanie za chwilę, co będzie ze mną na ulicy, w domu, co będzie na moim polu, co będzie dzisiaj na obiad. Ciągle gdzie indziej, ciągle nie tam, gdzie trzeba. Serce leniwe.
Leniwe serce to takie serce, które nie jest zdolne usłyszeć tego, co najważniejsze. Setki, tysiące razy spadają i zapadają w serce człowieka najbardziej oczywiste i jaskrawe prawdy. Setki razy powtarza taki człowiek słowa, które są największymi i najgłębszymi prawdami, nie rozumiejąc tych słów zupełnie. Serce leniwe – ciągle przechodzące obok tego, co najważniejsze. „Głupi i leniwego serca”. Uszy ku słuchaniu – ale nie słyszą. Oczy ku widzeniu – ale nie widzą. I dlatego są tacy nieszczęśliwi. Przeżywają nieszczęście ukrzyżowania, nie widząc, czym ukrzyżowanie było naprawdę.
I oto mamy dzisiaj te dwie prawdy bardzo pięknie i głęboko pokazane. Z jednej strony Boga i Jego niekończące się odpłacanie chlebem za kamienie rzucane w Jego stronę. I z drugiej strony człowieka – ciągle rozproszonego, ciągle nieuważnego, ciągle niewidzącego i nierozumiejącego tego, co najbardziej oczywiste, tego, co od wieków zapowiedzieli prorocy.
I jest jeszcze trzecia prawda w dzisiejszej Ewangelii: prawda o Bogu, który jest obecny przy człowieku, który towarzyszy człowiekowi w każdej minucie jego życia i na każdym odcinku jego życiowej drogi. „Oczy ich były zasłonięte” i nie widzieli tego, kto szedł obok nich. Oczy zasłonięte smutkiem, przytłoczone troskami tej ziemi nie mogą odkryć tego, co jest najbliższe. Bo Bóg nie jest od człowieka daleko. W Nim jesteśmy, w Nim żyjemy, w Nim ruszamy się. Jest bliżej nas niż my samych siebie. Szukamy Go gdzieś daleko od siebie, wśród tajemnic wszechświata, w starych księgach, odległych wydarzeniach historii. Tymczasem naprawdę jest inaczej: Bóg jest bliżej nas niż my samych siebie.
Poznali Go przy łamaniu chleba. A ile razy myśmy w naszym domu łamali chleb, nie widząc, że w tym domu, obok nas, jest Bóg? Piękna dzisiejsza Ewangelia poucza nas o tym, jak mamy w naszym domu łamać chleb. Poucza nas nie tylko o Bogu i o człowieku, ale poucza nas także o sposobie łamania chleba. Ile razy w naszym domu łamiemy chleb, ażeby dać kawałek tego chleba ludziom, tyle razy oczy nasze powinny się otworzyć i powinniśmy zobaczyć, że obok nas – w twarzach naszych braci, a także w miłości naszego serca – jest obecny Zmartwychwstały Chrystus. Ten, który jest bliżej nas niż my samych siebie. Amen.