Ta niewielka książeczka już stała się bestsellerem. Zbiór anegdot o Władysławie Bartoszewskim przypomina, jak ważną i nietuzinkową był on postacią.

„Pędzę jak dziki tapir. Bartoszewski w 93 odsłonach” – taki tytuł noszą swoiste „kwiatki” Władysława Bartoszewskiego, które spisał Marek Zając. 93 odsłony nawiązują do 93 lat życia tego wybitnego intelektualisty, polityka i historyka, choć – o czym przypomina książka –  Bartoszewski nigdy nie ukończył studiów historycznych, a jako polonista nie zdołał (z powodów politycznych) zrobić magisterium.

„To książka dla tęskniących”, napisała o niej dziennikarka „Tygodnika Powszechnego” Anna Goc. „Sporo tu poczucia humoru. Także tego związanego z tematami okołooświęcimskimi. Jak podczas 60. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau, gdy Bartoszewski – czekając z innymi byłymi więźniami na spóźniających się polityków, m.in. na Władimira Putina – miał tak powiedzieć skarżącemu się na okropne zimno Israelowi Gutmanowi: >>Zobacz, Israel, nic się nie zmieniło. Wtedy czekało się na Ruskich i dziś czekamy na Ruskich<<”.

Książka Zająca opowiada o Bartoszewskim-więźniu politycznym i polityku atakowanym w wolnej już Polsce. Człowieku, przeciwko któremu tajne służby zmobilizowały 418 funkcjonariuszy i 56 tajnych współpracowników, i dyplomacie, który nie wahał się w trosce o sprawy polskie wykorzystywać swej okupacyjnej przeszłości. Przypomina najważniejsze fakty z jego życia i powiedzonka, których używał.

„Bartoszewski, za którym od dwóch lat tęsknimy, znów pędzi”, pisze Anna Goc. „Dzwoniącym o świcie dziennikarzom odpowiada: >>Proszę pani, proszę pana… O tej porze to ja nawet w Oświęcimiu nie wstawałem<<. Swojemu kierowcy: >>Panie Andrzeju, pędzimy jak dzikie tapiry!<<. Synowi tłumaczy: >>Masz dopiero 40 lat i możesz chodzić. Ja już nie mam tyle czasu. Dlatego muszę biec<<. Sobie powtarza: >>Bartoszewski, Bartoszewski, bój się Boga! Jesteś jak prządka na wielu krosnach, z niczym nie możesz zdążyć<<. Rzuca na koniec spotkania: >>No, do widzenia! Robimy, co możemy, a czego nie możemy, też robimy<<”.

Nie brak w książce akcentów metafizycznych. Oto Bartoszewski podczas audiencji u Jana Pawła II pyta nieoczekiwanie w kontekście wojny na Bałkanach: „Ojcze Święty, czy to tak musi być, że jakiś namacalny, fizyczny niemal diabeł ma co raz się budzić, brać świat w posiadanie i krwawo niszczyć wszystko, co staramy się budować? Czy tak faktycznie jest? Czy taki diabeł istnieje?”. „Ja nie wiem”, miał odpowiedzieć papież, „ale Leszek Kołakowski tak twierdzi”.

Książkę „Pędzę jak dziki tapir”, opublikowaną przez Wydawnictwo WAM, można zamówić tutaj.